Zmiany w pensum nauczycieli powinny być rezultatem procesu legislacyjnego i być rozwiązaniem ogólnopolskim - uważa Stanisław Szelewa, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w świdnickim starostwie
- Gdyby MEN chciało naprawdę dokonania zmian w wysokości pensum nauczycieli powinno to zrobić poprzez proces legislacyjny w Sejmie z pozostawieniem rozwiązań ogólnopolskich - uważa Stanisław Szelewa, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w świdnickim starostwie. Rozmawiamy z nim także o podziale zadań pomiędzy samorządy i kuratorium oświaty oraz rezygnacji z uchwalania corocznych regulaminów wynagradzania nauczycieli.
Anna Mikołajczyk-Kłębek: MEN chce dać samorządom możliwość zwiększenia pensum nauczycieli max. o 4 godz. Jak te zmiany oceniają samorządowcy?
Stanisław Szelewa, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w świdnickim starostwie: - To jest zły pomysł. Gdyby MEN chciało naprawdę dokonania zmian w wysokości pensum powinno to zrobić poprzez proces legislacyjny w Sejmie z pozostawieniem rozwiązań ogólnopolskich. Nie powinno być tak, że w powiatowych szkołach ponadgimnazjalnych nauczyciele będą mieć wyższe pensum niż w szkołach prowadzonych przez gminę, która np. zechce w szkołach podstawowych utrzymać pensum dotychczasowe. A to może się zdarzać dość często wobec różnych polityk gminy i powiatu.
- Związek Nauczycielstwa Polskiego obawia się, że upoważnienie samorządów do zwiększenia pensum nauczycieli doprowadzi do zwolnień, bo skoro będą oni pracować więcej, mniej ich będzie potrzebnych.
- Powstanie taka możliwość, o której mówi ZNP. Twierdzenie, że tak się nie stanie, bo w szkołach są godziny ponadwymiarowe jest fałszywe. Problem w typach szkół, różnych wymaganiach kwalifikacyjnych itp. Jeśli np. wśród nauczycieli przedmiotów zawodowych tych godzin jest sporo, to już wśród nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących jest dużo gorzej. Podobnie ze szkolnictwem specjalnym, do którego nie mogą przejść wyeliminowani ze szkół masowych nauczyciele, bo nie mają odpowiedniego przygotowania zawodowego itp. Tak więc patrzenie na średnią krajową daje mocno nieprawdziwy obraz. Z drugiej strony likwidacja 100 tys. etatów, o której mówi ZNP, jest mocno przesadzona, ale na pewno zwiększenie pensum oznaczać będzie więcej zwolnionych nauczycieli.
Resort edukacji zapowiada też przekazanie części zadań kuratorów do samorządów. Co to zmieni?
- Obecnie kurator ma zbyt rozległe kompetencje dotyczące polityki oświatowej samorządu. To nie tylko problem sieci szkół, ale też kwestie pozytywnej opinii w sprawie pensum kadry kierowniczej, wykazu stanowisk kierowniczych w szkołach, pensum nauczycieli wsparcia, itd. Absurdalność tych kompetencji pokazuje życie. Jestem za niemal wyeliminowaniem wszelkich opinii, wiążących i niewiążących, zgód i prawa do wtrącania się w politykę oświatową samorządu, z wyjątkiem spraw stricte dydaktycznych i kwalifikacji nauczycieli. Tu samorząd powinien dostać wsparcie kuratora oświaty.
Jak zatem Pana zdaniem powinien wyglądać nadzór pedagogiczny?
- Narażę się dyrektorom szkół, ale uważam że jest potrzebny nadzór z prawdziwego zdarzenia z prawem do pełnej oceny funkcjonowania szkoły i to oceny o wymiernym charakterze z konsekwencjami co do osoby dyrektora w wypadku, gdy szkoła „nie trzyma standardów”.
Media donosiły o propozycjach nadzoru na zlecenie samorządu.
- Mówienie o miękkim nadzorze o charakterze doradczym oznacza faktyczny brak nadzoru. Tyle, że tu nie ma miejsca na dowolność samorządu. Mimo, ze przez wiele lat byłem nauczycielem i dyrektorem szkoły nie czuję się na siłach dokonywać pełnej oceny pracy dyrektora , w tym w zakresie jego nadzoru pedagogicznego. Nadzór nad szkołą powinien być także instrumentem sprawdzania, w jakim stopniu szkoła wypełnia cele ogólnospołeczne np. w kwestiach „trzymania właściwych standardów moralnych” w zakresie wychowania. W wielu miejscach nie ma w samorządach ludzi, którzy potrafią właściwie ocenić zawartości arkusza organizacyjnego, wybrać program nauczania, czy uznać za właściwe kwalifikacje nauczycieli. Nie wiążąca, ale obowiązkowa opinia kuratora w tych sprawach jest uzasadniona dla wsparcia decyzji jst w tych kwestiach.
Jak to zorganizować?
- Moim zdaniem to problem władz centralnych a nie nasz, samorządowy.
Związki zawodowe uważają, że dzisiaj często to kuratorium jest zaporą dla działań wielu samorządowców, którzy kierując się wyłącznie ekonomią, chcą zamykać szkoły.
- Generalnie w skali kraju samorządy rozwiązują problem sieci szkół bardzo dobrze. Pojedyncze przypadki nagłaśniane przez media nie oddają rzeczywistości. Samorządy w trosce o jakość życia i zaspokajanie potrzeb mieszkańców wybierają optymalne rozwiązania. Jak Polska gminna długa i szeroka, jst dokładają do oświaty ponad subwencję i robią to z reguły dlatego, że chcą. To wynika zresztą z reguł lokalnej demokracji – gdy myśli się o sprawowaniu władzy nie można ignorować opinii społecznej dotyczącej warunków nauczania i wychowania.
Dlaczego dochodzi więc do zamykania szkół?
- Jeśli zamyka się szkoły „ z przyczyn ekonomicznych” ( jak mówią związkowcy) to nie dlatego by oszczędzić na oświacie, ale dla poprawy warunków edukacji w innym miejscu.
Jest jeszcze jedna propozycja, która wzbudza kontrowersje. To zniesienie obowiązku ustalania corocznych regulaminów wynagradzania nauczycieli.
- Nie chcę przywoływać przykładów konfliktów jakie rodzi przepis dotyczący corocznego uzgadniania treści i uchwalania wspomnianych regulaminów – akurat problem nie dotyczy naszego powiatu – ale bardzo często reguły prawne są łamane choćby przez opóźnienia w procesie legislacji budżetu państwa, czy w konsekwencji w ustaleniu ostatecznej wysokości części oświatowej subwencji ogólnej dla poszczególnych samorządów. Ponadto zdarza się, że służby nadzoru prawnego wojewodów co roku zmieniają stanowisko wobec poszczególnych zapisów owych regulaminów. Dzieje się tak, mimo, że nie są dokonywane żadne zmiany w prawie, które by taką zmianę stanowiska wojewody uzasadniały.
MEN zapowiedział większą rolę samorządu w wyborze dyrektora szkoły. Na takie rozwiązanie chyba samorządowcy czekali od dawna?
- Wybór dyrektora szkoły powinien dokonywać się w trybie zwykłego konkursu, jaki obowiązuje przy naborze pracowników samorządowych. Tu najbardziej widać brak zaufania władz centralnych do jst. Zastanawiam się jak to możliwe, że Sejm, w którym aż roi się od ludzi, którzy wyszli kiedyś z samorządów utrzymuje taki stan rzeczy przy wyborze dyrektorów, jaki mamy dzisiaj. Taka sytuacja jest „chora” – często jest tak , że wątpliwej motywacji sojusz może spowodować wybór niezgodny z intencjami władz samorządu, które przecież w ostateczności poniosą odpowiedzialność za ewentualną złą decyzję.
Mimo istnienia kuratoriów, to władze samorządowe tak naprawdę rozliczane są z polityki edukacyjnej, w tym personalnej. Przywoływanie negatywnych, pojedynczych przykładów złych decyzji personalnych w samorządach nie może tego przesłaniać.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Mikołajczyk-Kłębek
Serwis Samorządowy PAP
a.mikolajczyk@pap.pl