Hanna Zdanowska jako prawomocnie skazana nie może być prezydentem Łodzi - mówi wojewoda łódzki Zbigniew Rau. To polityczny zamach - twierdzi Zdanowska
Hanna Zdanowska jako osoba prawomocnie skazana za przestępstwo karne nie może być prezydentem Łodzi; gdyby nie koniec kadencji wygasiłbym jej mandat - mówi wojewoda łódzki Zbigniew Rau. To polityczny zamach na legalnie wybranego prezydenta - odpowiada Zdanowska.Wojewoda łódzki zaapelował w środę do prezydent Łodzi, "by dla dobra wspólnego i dobra łodzian", zrezygnowała z ubiegania się o reelekcję. Zapowiedział też, że w razie wygranej Zdanowskiej podjąłby działania, które wykluczają sprawowanie władzy publicznej przez osobę prawomocnie skazaną.
Zdanowska nie ma zamiaru rezygnować z kandydowania. Według niej, stanowisko wojewody to "próba wpływania na wynik wyborów". "Profesorowie prawa, eksperci mówią wprost: mogę kandydować i jeżeli wygram mogę sprawować urząd prezydenta. Takie jest prawo" - oświadczyła prezydent.
Cała sprawa to efekt wyroku, jaki zapadł pod koniec września w sądzie II instancji. Zdanowska została wówczas prawomocnie uznana winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera i skazana na 20 tys. zł grzywny.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, obecna prezydent miasta może startować w wyborach, ale ustawa o pracownikach samorządowych zakazuje obejmowania urzędu osobom prawomocnie skazanym.
Powołując się na tę ostatnią regulację, w ubiegłym tygodniu szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin stwierdził, że nawet jeśli skazana prawomocnym wyrokiem na karę grzywny Zdanowska wygra wybory, nie będzie mogła pełnić funkcji prezydenta miasta. Jak mówił, wskazują na to analizy prawne. Dodał też, że jeśli obecna prezydent Łodzi zostanie wybrana na kolejną kadencję, wojewoda łódzki będzie musiał zwrócić się do premiera o ustanowienie zarządu komisarycznego w Łodzi.
Wypowiedzi te politycy PO uznali za próbę wpłynięcia na proces wyborczy, a Komitet Wyborczy Wyborców Hanny Zdanowskiej złożył w prokuraturze zawiadomienie uznając, że szef KSRM nie tylko przekroczył swoje uprawnienia, ale również podżegał innego urzędnika, wojewodę łódzkiego Zbigniewa Raua do naruszenia prawa.
Wojewoda łódzki stwierdził w środę, że Zdanowska jako osoba prawomocnie skazana "nie mogłaby wykonywać zgodnie z porządkiem prawnym Rzeczpospolitej Polskiej wielu zawodów, takich jak choćby nauczyciela, strażaka czy pracownika ochrony, gdyż warunkiem zatrudnienia jest tutaj zaświadczenie o niekaralności".
Według wojewody, gdyby jednocześnie przyjąć, że Zdanowska może być prezydentem miasta, oznaczałoby to, że "intencją ustawodawcy jest tworzenie takiej osobie szczególnego, a więc uprzywilejowanego dostępu do sprawowania władzy publicznej, odmiennie niż do wspomnianych zawodów". "A zatem, gdyby nie fakt, iż kadencja pani Hanny Zdanowskiej jako prezydenta miasta Łodzi dobiega końca, naturalnie wszcząłbym postępowanie zmierzające do wygaszenia jej mandatu. Jedynie dlatego, iż właśnie ze względu na koniec kadencji postępowanie takie nie mogłoby zostać ukończone, zaniechałem takiego kroku" - powiedział Rau.
Według wojewody, zwycięstwo Zdanowskiej musiałoby doprowadzić do wielorakich problemów, w tym poważnych komplikacji prawnych dla łódzkiego samorządu. Dlatego - jak zapowiedział - w przypadku jej zwycięstwa podjąłby "działania pozostające w kompetencji wojewody w celu zapewnienia legalności organów samorządu terytorialnego, które wykluczają sprawowanie władzy publicznej przez osobę prawomocnie skazaną za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego".
Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński, który pytany był wcześniej o spór wokół Zdanowskiej, przyznał, że przepisy ustawy o pracownikach samorządowych i Kodeksu wyborczego są niespójne, a rolą ustawodawcy jest usunięcie tych rozbieżności.
Art. 6 ust. 2 ustawy o pracownikach samorządowych stanowi, że pracownikiem samorządowym zatrudnionym na podstawie wyboru lub powołania nie może być osoba, która była skazana prawomocnym wyrokiem sądu za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe.
Z Kodeksu wyborczego wynika, że w wyborach może kandydować osoba, która została skazana prawomocnie na karę grzywny; art. 11 ust. 2 pkt. 1 Kodeksu wyborczego stanowi bowiem, iż kandydować nie może osoba "skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe".
Przewodniczący PKW zwrócił uwagę, że ustawodawca powinien dostosować Kodeks wyborczy do ustawy o pracownikach samorządowych albo ustawę o pracownikach samorządowych do Kodeksu wyborczego. "Nie powinno być tu rozbieżności" - ocenił.
Szef PKW wskazywał jednocześnie, że istnieje opinia prawna konstytucjonalisty prof. Krzysztofa Skotnickiego z Centrum Studiów Wyborczych UŁ, według którego "osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu na karę grzywny za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego może kandydować na urząd prezydenta miasta (jak i inne funkcje pochodzące z wyborów powszechnych uregulowanych w Kodeksie wyborczym), a także może pełnić tę funkcję w razie uzyskania wyboru oraz otrzymywać z tego tytułu wynagrodzenie".
Prof. Skotnicki wskazuje w swojej ekspertyzie na zasadę, według której norma szczególna uchyla normę generalną. Normą szczególną jest w tym przypadku Kodeks wyborczy, który reguluje sytuację kandydatów w wyborach i który dopuszcza zarówno kandydowanie, jak objęcie urzędu osobom prawomocnie skazanym na karę grzywny, zaś normą generalną, którą tenże kodeks uchyla - ustawa o pracownikach samorządowych.
Inna przywołana przez prof. Skotnickiego zasada mówi, że norma późniejsza uchyla normę wcześniejszą. Jak zauważa konstytucjonalista, Kodeks wyborczy został uchwalony później niż ustawa o pracownikach samorządowych - kodeks powstał w roku 2011, zaś ustawa w 2008 roku.
Przewodniczący PKW zauważył, że podobna rozbieżność zachodzi między przepisami Kodeksu wyborczego a ustawą o referendum. W Kodeksie wyborczym - jak mówił - wprowadzono nowy sposób głosowania, według którego dopiski w kratce nie unieważniają głosu, z kolei w ustawie o referendum takie dopiski głos unieważniają.
W Łodzi o urząd prezydenta miasta walczy dziewięć osób. Według sondaży, m.in. lokalnych mediów, największą szansę na zwycięstwo - i to już w pierwszej turze, z dużą przewagą nad rywalami - ma Zdanowska.
Na podst. Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP
js/