Jak co roku 30 września w Ostrowcu Świętokrzyskim oddano hołd ofiarom egzekucji, która miała miejsce w 1942 roku na ostrowieckim Rynku. 29 mieszkańców naszego miasta zostało powieszonych przez Hitlerowców za rzekomą akcję dywersyjną.
Obchody rozpoczęły się o godzinie 17:30 modlitwą, którą pod pomnikiem na cmentarzu przy ul. Denkowskiej odmówił Ks. Jan Sarwa. Przedstawiciele rodzin oraz Samorządowcy złożyli kwiaty, tradycyjnie zapalono 30 zniczy symbolizujących liczbę zamordowanych przez okupanta ostrowczan. Następnie uczestnicy udali się na Mszę Świętą w Kolegiacie pw. Świętego Michała Archanioła. Po mszy pochód przeszedł pod Pomnik Pomordowanych na Rynku, gdzie nastąpiły przemówienia i składanie wieńców, odpalono znicze.
„Po raz kolejny spotkaliśmy się, aby uczcić Pamięć o jednej z największej tragedii w dziejach Ostrowca Świętokrzyskiego. W środę 30 września 1942 roku Niemcy w tym miejscu - na ostrowieckim Rynku powiesili 29 mieszkańców miasta, wśród zamordowanych znaleźli się przedstawiciele elit ostrowieckich. Ta haniebna zbrodnia była pokazową kara za dywersyjną działalność ostrowczan” – mówił Wiceprezydent Miasta Ostrowca Świętokrzyskiego Artur Łakomiec.
81 lat temu Niemcy powiesili na ostrowieckim Rynku 29 mężczyzn w odwecie za zniszczenie przez partyzantów mostu kolejowego i gazociągu na Romanowie. Jeden z aresztowanych zmarł przed egzekucją - nie przeżył brutalnych tortur.
Fragment wspomnień związanych z egzekucją ostrowczan na Rynku 30 września 1942 r. Syna i matki majora Leona Braziulewicza.
29 września gdy Niemcy ogłosili wyrok śmierci i niektórzy więźniowie się załamali, Ojciec chodził od jednego do drugiego, pocieszał, podtrzymywał ich na duchu. Znam to z opowiadań wdów, do której mężowie pisali o tym w swych ostatnich listach. Dnia 30 września 1942 roku wyprowadzono ich z więzienia na rynek ostrowiecki, miejsce tej strasznej egzekucji, gdzie stała już szubienica. Mieli powiązane z tyłu ręce, ale jasne twarze i dumnie podniesione głowy. Ojciec mój „miał zaszczyt” być stracony jako pierwszy. Przed śmiercią powiedział jeszcze Niemcom co myśli o ich okrucieństwie kończąc słowami: „za dzisiejsze widowisko niech Pan Bóg wam zapłaci”. Zwłoki wisiały na rynku do godz. 6 wieczorem, a Niemcy spędzili na Rynek mieszkańców miasta, żeby ich zastraszyć tym ponurym widowiskiem. Żonom straceńców kazano podejść do szubienicy i pozdejmować z Ich rąk obrączki. Następnie podjechały platformy i zabrały zwłoki, żeby je pochować za cmentarzem miejscowym. Jedną z platform powoził stary woźnica z browaru Stanisława Saskiego. Wiózł swego pana przed laty do chrztu, potem do ślubu, a na koniec po tym tragicznym zgonie odwoził Go na miejsce wiecznego spoczynku. Gdy kondukt przechodził obok obozu pracy „Baudienst”, gdzie Niemcy zatrudniali polską młodzież męską, chłopcy salutowali, oddając ostatni hołd pomordowanym.