Starostwo Powiatowe w Sanoku podsumowuje roczną działalność Centrum Integracji Społecznej w Sanoku
Starostwo Powiatowe w Sanoku podsumowuje roczną działalność Centrum Integracji Społęcznej w Sanoku.
Przez 9 lat bezskutecznie szukała pracy, znalazła ją teraz dzięki powołanemu rok temu przez Powiat Sanocki Centrum Integracji Społecznej. Przez pierwszy rok ze szkoleń i warsztatów skorzystały 24 osoby, które uczyły się budowlanki, ogrodnictwa i gastronomii.
Bogumiła Żyłka pochodzi z Bażanówki. Właśnie skończyła roczne warsztaty kulinarne zorganizowane przez sanockie CIS. Przez ten czas szkoliła się pod okiem instruktorów w Zespole Szkół nr 1 w Sanoku. I szło jej chyba całkiem dobrze, bo dzisiaj dostała propozycję pracy. Teraz to ona będzie szkolić podopiecznych CIS-u w sztuce kulinarnej. - Kierownik coś mi wspominał, ale wie pani jak jest, człowiek jednak nie do końca wierzy w to co usłyszy, ale dzisiaj, kiedy powiedział to oficjalnie coś aż ścisnęło mnie za gardło. Jestem niesamowicie szczęśliwa i obiecuję nie zawieźć pokładanego we mnie zaufania, będę ciężko pracować i robić wszystko, aby każdy był ze nie zadowolony - mówi Bogumiła Żyłka.
Gotowanie to jej wielka pasja, której zresztą poświęciła życie. Pracowała w szkołach, przedszkolach, na koloniach, nawet w Warszawie, gdzie pomagała starszej pani w prowadzeniu domu. - Uwielbiam gotować, piec może trochę mniej, ale łączenie przepisów i receptur, szukanie własnych, oryginalnych smaków i pomysłów na dania, to coś, co mogę robić bez końca. Niby każdy umie gotować, ale sama pani wie, jak jest, zawsze można coś zmienić, ulepszyć. Każdy ma swoje pomysły, a ja staram się podglądać jak pracują inni. Podglądałam naszych instruktorów, patrzyłam jak wykańczają dania, dekorują talerze, bo potrawa poza tym, że musi być smaczna, musi też dobrze wyglądać. Na prawdę wiele się nauczyłam przez ten rok - mówi pani Bogumiła.
Wiele nauczyli się też podopieczni warsztatów remontowo budowlanych, a świadczy o tym najlepiej wygląd budynku, w którym CIS ma swoją siedzibę. Kiedyś ruina, teraz świetnie prosperujący obiekt. Uczestnicy warsztatów wszystko wyremontowali sami. - Owszem zeszło im nieco dłużej niż fachowcom, ale efekt końcowy jest świetny, sami wyremontowali biura, korytarze, a nawet łazienkę. To solidne chłopaki, mam nadzieję, że znajdą pracę - mówi o swoich podopiecznych Grzegorz Zawada.
Ale nauka to jedno, a atmosfera, jaka panowała na zajęciach i podejście do człowieka jest równie istotne. - Trochę się tego obawiałam, ale kierownik, instruktorzy i cała ekipa to świetni ludzie. Przyjęli nas bardzo dobrze, relacje między nami były bardzo serdeczne, dostałam tutaj zrozumienie i ciepło, jakiego brakowało mi we wcześniejszych kontaktach, kiedy szukałam pracy. To ważne, bo człowiek który jest w ciężkiej sytuacji życiowej traci poczucie własnej wartości i z czasem wycofuje się ze społeczeństwa. A tutaj było zupełnie inaczej, wspierali nas, pomagali uwierzyć we własne siły, na nowo stanąć na nogi - kończy pani Bogumiła.
Marcin Marcinkowski, kierownik CIS-u cieszy się, że w pierwszym roku działalności udało się tyle zrobić i zapowiada rozszerzenie działalności. - Mamy w planie inne kursy, które pozwolą naszym podopiecznym konkurować na rynku pracy z najlepszymi, ale szczegóły będę mógł zdradzić dopiero po konkretnych ustaleniach - mówi.
Rok w CIS-ie i co teraz?
Zasada jest taka, że z pomocy CIS-u można korzystać przez rok. W tym czasie podopieczny placówki uczy się wybranego zawodu. Jest też nauka pisania dokumentów aplikacyjnych, motywujące rozmowy z psychologiem oraz podstawowa nauka znajomości komputera. Wszystko po to, aby po roku osoba, która kończy swoją przygodę z placówką odnalazła się na rynku pracy. A to łatwe nie będzie. Większość z 24 osób, które właśnie skończyły roczne szkolenie to osoby po 50. Pomóc ma urząd pracy, choć jak przyznaje Wojciech Wydrzyński, dyrektor placówki, łatwo nie będzie. - Fakt, sytuacja osób nie jest zbyt ciekawa, ale będziemy robić wszystko, aby i te osoby w jakiś sposób zaistniały na rynku pracy. Mamy dla nich staże, prace interwencyjne, pieniądze na otworzenie własnej działalności. Są też większe pieniądze dla pracodawców, którzy zdecydują się zatrudnić osobę po 50. Już ten rok sporo ich nauczył. Dał im pewność siebie, pokazał jak rozmawiać z przyszłymi pracodawcami, więc będziemy się starali aby ten rok nie poszedł na marne - mówi dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Sanoku.
Inni uczą się od Sanoka
Sanocki CIS to pierwsza tego typu powiatowa placówka w Polsce i pierwsza jak powstała na Podkarpaciu. Starania o jej uruchomienie trwały dwa lata. Sebastian Niżnik, starosta sanocki przyznaje, że łatwo nie było i zdarzały się momenty, kiedy chciał zrezygnować z pomysłu utworzenia u nas placówki, ale z perspektywy czasu mówi, że było warto. - Kiedy patrzę na tych ludzi, którzy mają łzy w oczach to wiem, że nasza praca ma sens. Urzędnicy są, a przynajmniej powinni być dla ludzi. Wiem, jaka jest o nas opinia, ale sami stoczyliśmy z urzędnikami batalię walcząc o to aby Centrum Integracji Społecznej w Sanoku jednak powstało - mówi Sebastian Niżnik.
Teraz na Podkarpaciu działa już 7 CIS-ów. Tego jak funkcjonować uczą się od sanockiej placówki. - To miłe, bo jesteśmy w jakimś stopniu pionierem w tej dziedzinie na naszym terenie. Było ciężko, ale przetarliśmy szlaki i teraz inni też mogą pomagać ludziom, a to jest najważniejsze - podsumowuje starosta.
Źródło: materiały nadsyłane przez jednostki samorządu terytorialnego.
Za treść tych informacji PAP S.A. nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności.