Efekty lockdownu poznamy za kilka dni – mówi PAP burmistrz Grodziska Mazowieckiego Grzegorz Benedykciński. Władze tego ponad 30 tysięcznego miasta na Mazowszu, jako pierwsze w Polsce - nie czekając na decyzje rządu - same wprowadziły dodatkowe ograniczenia w związku z pandemią koronawirusa.
Informacji o lockdownie nie ma na żadnych znakach drogowych, ale kierowcom wjeżdżającym od strony Warszawy do centrum miasta w oczy rzuca się długi na kilkaset metrów sznur samochodów. Kierowcy od rana czekają w kolejce do mobilnego punktu pobierania wymazów. Auta przesuwają się powoli.
"Mamy najwięcej zakażeń koronawirusem w przeliczeniu na liczbę mieszkańców na Mazowszu, a był taki okres, że w tej statystyce zajmowaliśmy drugie miejsce w Polsce" – przyznaje w rozmowie z PAP burmistrz Benedykciński.
"Wskaźnik zachorowalności wynosił 13 osób na 10 tys. tys. mieszkańców i ciągle rośnie" – informuje szefowa miejscowego sanepidu inspektor Halina Semkowska. A burmistrz dodaje, że w sąsiednich powiatach jest przynajmniej o połowę niższy.
W tej sytuacji władze zdecydowały się przed tygodniem na wprowadzenie dodatkowych ograniczeń dotyczących funkcjonowania wielu instytucji. "Po dogłębnych konsultacjach z lekarzami oraz z dyrekcją sanepidu podjąłem decyzję o czasowym zamknięciu obiektów sportowych takich jak: basen, hale sportowe, boiska oraz kulturalnych: Ośrodek Kultury wraz z filiami, kino, świetlice wiejskie i miejskie, biblioteka publiczna oraz place zabaw" – wyjaśnia Benedykciński.
Podkreśla, że choć miasto jest niewielkie – liczy ponad 30 tys. mieszkańców - to jednak działa tu prężnie wiele instytucji kultury i sportu. "Mamy 16 klubów sportowych, 17 świetlic i dwa domy kultury. Gromadzą one na koncertach i różnego rodzaju imprezach wielu ludzi" - przekonuje burmistrz.
Widać to w mieście. W wielu punktach miastach rozwieszone są plakaty informujące o minionych i nadchodzących wydarzeniach. Widać, że oferta jest bogata. Z powodu decyzji o zamknięciu instytucji kulturalnych odwołano m.in. koncert z okazji Dnia Kobiet, odłożono kursy tańca, premiery filmowe.
Na ulicach nie ma wielkiego ruchu. Na deptaku, w centrum miasta, z daleka widać ogonek. Ludzie czekają przed punktem diagnostycznym. Do środka wpuszczają po jednej osobie. Trzeba czekać przynajmniej kilkadziesiąt minut.
Na bazarze niewielu kupujących, a i sprzedających nie za dużo. "Przestraszyli ludzi tym gadaniem w telewizji, że u nas to jakieś centrum zakażeń covidowych. Nie mówię, że tego koronawirusa nie ma, ale trzeba jakoś żyć" – żali się jeden ze sprzedawców. "A ja tam mam już za sobą szczepionkę, to czuję się bezpieczniej" – dodaje starsza kobieta sprzedająca pierogi. Maseczkę ma opuszczoną na brodę.
Przed kościołem św. Anny kilku starszych mężczyzn czyta nekrologi przyklejone na murze. "Coraz więcej ludzi umiera. Nawet prałat Rutkowski. W sobotę będzie pogrzeb" – mówi mężczyzna w podeszłym wieku. "Widać tak musi być" – dodaje z rezygnacją w głosie i odchodzi, pchając swój rower z siatką z zakupami zawieszoną na kierownicy.
Większą liczbę zgonów w mieście potwierdza Benedykciński. Choć przyznaje, że w tej chwili nie dysponuje danymi z UCS, to podkreśla, że każdego dnia widzi rosnącą liczbę osób, które przychodzą do urzędu po akt zgonu swoich najbliższych.
"Mamy dużo więcej pogrzebów niż jeszcze kilka miesięcy temu. Chowamy coraz młodszych ludzi, już w wieku 40, 50 i 60 lat. W większości przyczyną jest COVID" – relacjonuje szefowa jednego z zakładów pogrzebowych w mieście (prosi o anonimowość).
Podkreśla, że w jej zakładach wprowadzono ograniczenia dotyczące liczby osób załatwiających sprawy pogrzebowe. "W zakładzie mogą być jedynie dwie osoby" – wyjaśnia. "Na cmentarzach na razie nie ma ograniczeń" – dodaje. Informuje, że większość pracowników zakładu została już zaszczepiona na COVID w grupie "zero".
W miejskich aptekach nie brakuje zwykłych maseczek. Gorzej jest z tymi o klasie FFP3. "Mamy już ostatnie" – przyznaje sprzedawczyni w jednej z aptek. Zapytana o możliwość zakupu testów na COVID, odpowiada przecząco. "Słyszałam od klientów, że mają sprzedawać w supermarketach" – dodaje.
Wojciech Kamiński