Burmistrz Jasła Ryszard Pabian; Fot. UM Jasło
Szacowanie wyrządzonych przez nawałnicę strat cały czas trwa. Jeśli ktoś ma taką możliwość, szczególnie chętnie przyjmiemy pomoc na wydatki bieżące, bo z tym jest zawsze największy problem - mówi Serwisowi Samorządowemu PAP Ryszard Pabian, burmistrz poszkodowanego w wyniku nawałnic Jasła.
Serwis Samorządowy PAP: W ostatni weekend czerwca nad Jasłem przeszły nawałnice - jakie straty spowodowały w majątku miasta?
Ryszard Pabian, burmistrz Jasła: Szacowanie wyrządzonych przez nawałnicę strat cały czas trwa. Najpierw skupiliśmy się na opisie i ewidencjonowaniu tych szkód, teraz przystępujemy do wyceny i to pewnie potrwa przez najbliższych kilka dni. Zniszczona jest miejska infrastruktura: drogi, chodniki, rowy, przepusty oraz cmentarz. Wstępnie szacujemy, że w skutek nawałnic miasto poniosło straty o wartości powyżej 40 mln zł.
A do tego dochodzą straty w mieniu prywatnym. Ponad tysiąc domów było zalanych, z tego na razie połowa to takie, gdzie powołane komisje prowadzą szacowanie szkód. Największy problem, bardzo istotny dla miasta, to zalana dzielnica przemysłowa. Ucierpiało około setki firm z różnych branż i bardzo martwimy się o to, kiedy przedsiębiorcy będą mogli wznowić normalnie działalność.
Co najpilniej wymaga naprawy?
R.P.: Pogoda jest jaka jest, praktycznie nie ma dnia, żeby nie pojawiały się kolejne ostrzeżenia o opadach. Główne siły skierowaliśmy więc do udrażniania rowów i przepustów, aby woda deszczowa mogła być sprawnie odprowadzana. Ponadto szybko musieliśmy odblokować drogi, które ze względu na zniszczenia stały się nieprzejezdne. W około dziesięciu miejscach, pojawiły się też osuwiska.
Jakiej pomocy potrzebuje samorząd?
R.P.: W miarę dopracowana jest pomoc dla mieszkańców, bo Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej od pierwszego dnia działa, spisuje straty w infrastrukturze prywatnej i pierwsze wypłaty na usuwanie szkód już nastąpiły. Mamy też sygnały, że firmy PGE czy PGNiG chcą udzielić wsparcia dla mieszkańców.
Jeżeli chodzi o samorząd, to oczywiście każda pomoc jest mile widziana. Jeśli ktoś ma taką możliwość, szczególnie chętnie przyjmiemy pomoc na wydatki bieżące, bo z tym jest zawsze największy problem. Najczęściej jeżeli pojawia się pomoc ze strony samorządów, to na odbudowę infrastruktury, tymczasem ponoszonych jest wiele wydatków, które nie są majątkowymi, a chociaż niewielkie, sumarycznie stanowią duże obciążenie dla miasta.
Czy taka pomoc finansowa już wpływa?
R.P.: Odzywają się koledzy z innych miast, informują, że będą występować do swoich radnych z propozycją pomocy dla naszego miasta. Miałem kilka takich telefonów.
Wiem też, że zarząd Związku Miast Polskich ruszył z apelem o wsparcie dla nas.
Jak Pan ocenia pomoc ze strony władz centralnych?
R.P.: Chciałem podkreślić ogromne zaangażowanie Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy pomagali mieszkańcom usuwać skutki powodzi. Należą im się wielkie podziękowania, bo włożyli w pomoc wiele wysiłku. To, co mieszkańcy sami musieliby robić przez dwa tygodnie, dzięki WOT mogło być wykonane w kilka dni. Należy również podkreślić ogromne zaangażowanie harcerzy, którzy włączyli się w akcję pomocy dla mieszkańców.
Jak dzisiaj wygląda miasto?
R.P.: Nie ma już zastoisk wody, ale naprawy infrastruktury na pewno będą trwały długo. Problemem jest ogromna ilość śmieci. Już nam się wydawało, że niektóre ulice uprzątnęliśmy, a ciągle pojawiają się nowe odpady. Widocznie ktoś chciał coś jeszcze zachować, ale po kilku dniach okazało się, że nie da się tej rzeczy jednak uratować i musi trafić na śmietnik. Tak to pewnie będzie przez najbliższe dwa tygodnie wyglądało.
Rozmawiała Anna Banasik