Spalone budynki mieszkalne w podwarszawskich Ząbkach; fot. PAP/Leszek Szymański
Burmistrz Ząbek Małgorzata Zyśk zwróciła się do samorządowców o pomoc finansową dla miasta i jego mieszkańców w związku z pożarem bloku mieszkalnego, do którego doszło na początku lipca. Jak podkreśliła, obecne zasoby miasta mogą być niewystarczające, by pokryć wszystkie potrzeby.
Burmistrz Ząbek zwróciła się o pomoc w imieniu władz samorządowych oraz poszkodowanych mieszkańców, którzy 3 lipca br. w wyniku pożaru stracili swoje mieszkania.
Burmistrz wyjaśniła, że miasto wraz z administracją rządową, służbami, organizacjami, mieszkańcami i przedsiębiorcami już od pierwszych chwil tragedii udziela aktywnie pomocy potrzebującym. Wśród podjętych działań wskazała na tymczasowe zakwaterowanie, posiłki, pomoc psychologiczną, wypłaty zasiłków celowych i organizację zbiórek najpotrzebniejszych rzeczy.
„Jednakże potrzeby osób dotkniętych skutkami pożaru są ogromne, a nasze zasoby – pomimo pełnego zaangażowania – mogą okazać się niewystarczające, aby zapewnić im pełne wsparcie na drodze do powrotu do normalnego życia” – wyjaśniła burmistrz Ząbek.
W związku z tym miasto zwróciło się o pomoc finansową do wszystkich wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak zaznaczyła burmistrz, „każda przekazana kwota zostanie w pełni przeznaczona na realizację celu, zaspokojenie najpilniejszych potrzeb poszkodowanych”.
„Będziemy ogromnie wdzięczni za każde okazane wsparcie. Solidarność między samorządami w trudnych chwilach jest wyrazem siły naszej wspólnoty i realnym wsparciem dla tych, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji życiowej” – skwitowała burmistrz Ząbek.
Dane potrzebne do przelewu na konto miasta zostały udostępnione przez burmistrz Ząbek w liście, który publikujemy w załączniku poniżej.
W czwartek 3 lipca po godzinie 19 zapaliło się poddasze w jednym z budynków na osiedlu przy ulicy Powstańców w Ząbkach. Ogień w krótkim czasie zajął dwie najwyższe kondygnacje, na których znajdowały się mieszkania dwupoziomowe. W bloku znajdowało się 211 mieszkań, w których mieszkało ponad 500 osób. Trzy osoby, które znajdowały się na zewnątrz obiektu doznały „bardzo lekkich urazów” i nikt nie trafił do szpitala.
mc/