Wrocławski USC odmówił transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia, w którym widnieją nazwiska dwóch matek. Do prezydenta Wrocławia trafiła w tej sprawie interwencja poselska.
Sprawa dotyczy 11-miesięcznej dziewczynki urodzonej w ubiegłym roku na Majorce, gdzie mieszka z dwiema kobietami będącymi od ośmiu lat w związku małżeńskim. Dziewczynka posiada hiszpański akt urodzenia, ale obywatelstwo polskie, gdyż, zgodnie z tamtejszymi przepisami, nadaje się je według obywatelstwa rodziców.
Jak tłumaczyła na konferencji prasowej pełnomocniczka matki 11-miesięcznej dziewczynki Alina Szeptycka, matki starały się o uzyskanie numeru PESEL i dokumentów dla dziecka, jednak wrocławski Urząd Stanu Cywilnego odmówił przetłumaczenia tego dokumentu i wydania numeru PESEL.
"Tłumaczy się to niemożnością transkrypcji aktu urodzenia dziecka, ponieważ występują w nim dwie osoby tej samej płci wpisane jako matka A i matka B" - mówiła pełnomocniczka. Dodała, że sugerowano, aby zmienić akt urodzenia w taki sposób, żeby wykreślić jedną z matek, jednak - jak zaznaczyła - takie rozwiązanie jest sprzeczne z interesem dziecka.
Urząd Stanu Cywilnego we Wrocławiu odmawiając transkrypcji powołuje się na uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 grudnia 2019, zgodnie z którą transkrypcja zagranicznego aktu urodzenia, na którym widnieją nazwiska dwóch matek jest niemożliwa. Numeru PESEL nie nadano dziecku z kolei dlatego, że - jak tłumaczy kierownik wrocławskiego USC Henryk Kalinowski - w tym przypadku organem właściwym jest wojewoda dolnośląski.
"Jako, że dziecko urodziło się za granicą i nie przebywa w Polsce, zgodnie z zapisami uchwały o ewidencji ludności i dowodach osobistych, przekazałem ten wniosek do właściwego organu, którym jest wojewoda dolnośląski" - powiedział.
W tej sytuacji - dodał - "nadanie numeru PESEL powinno nastąpić w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim, ponieważ dziecko posiada obywatelstwo polskie, żeby otrzymać dokument stwierdzający tożsamości taki jak dowód osobisty bądź paszport powinno mieć nadany numer PESEL".
"Ewentualnie wojewoda wskaże, kto jest właściwym organem. Organ meldunkowy byłby uprawniony, jeśli dziecko mieszkałoby na terenie Wrocławia, bądź na terenie Polski, tymczasem dziecko nie jest w Polsce nigdzie zameldowane" - wyjaśnił Kalinowski.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (lewica), która wystąpiła w tej sprawie z poselską interwencją do prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka zwróciła uwagę, że brak numeru PESEL oznacza m.in., że dziecko nie może zostać objęte publiczną opieką zdrowotną. "Zaistniała sytuacja sytuuje tę dziewczynkę w roli bezpaństwowca. Jest ona faktycznie obywatelką Polski, ale przez to, że nie posiada numeru PESEL, za chwilę okaże się, że nie może też zostać objęta obowiązkiem szkolnym, i może mieć problemy z podróżowaniem" - zauważyła.
Jak powiedziała Dziemianowicz-Bąk, Urząd Stanu Cywilnego we Wrocławiu powołuje się na uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 grudnia 2019, zgodnie z którą transkrypcja zagranicznego aktu urodzenia, na którym widnieją nazwiska dwóch matek jest niemożliwa.
Wskazała przy tym, że w tej samej uchwale NSA stwierdził, że fakt, iż niemożliwe jest dokonanie transkrypcji takiego aktu urodzenia, nie powinien oznaczać, że dziecko nie otrzyma numeru PESEL. Posłanka wyjaśniła, że skierowana przez nią do prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka interwencja opiera się właśnie na tym stwierdzeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego. "Chciałam zwrócić uwagę pana prezydenta i Urzędu Stanu Cywilnego, że to nie zamyka drogi do nadania numeru PESEL tej dziewczynce, który w przyszłości będzie podstawą do wydania dowodu osobistego. To potwierdzi status dziewczynki jako obywatelski państwa polskiego" - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.
W październiku 2018 r. w innej - bardzo podobnej sprawie - NSA uchylił decyzje odmawiające wpisu do ksiąg stanu cywilnego brytyjskiego aktu urodzenia dziecka, w którym jako rodzice widniały dwie kobiety i orzekł wówczas, że organy administracji będą musiały ponownie zająć się sprawą tamtego wpisu.
Po tamtym wyroku krakowski USC wpisał akt urodzenia dziecka do rejestru. Czynność tę zaskarżył jednak prokurator, który uznał, że była ona sprzeczna z "podstawowymi zasadami porządku prawnego RP". W ten sposób sprawa znowu trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Ten zaś nieprawomocnie orzekł, że transkrypcja brytyjskiego aktu urodzenia dziecka wychowywanego przez dwie Polki była zgodna z prawem i oddalił skargę prokuratora.
ato/ js/