Za wypompowanie z kasy Urzędu Marszałkowskiego prawie 70 tys. zł sąd skazał byłą księgową urzędu oraz jej sekretarkę i przyjaciela - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej Katowice".
Cztery lata temu pracująca w wydziale ochrony środowiska 26-letnia wówczas Barbara K. na wirtualnym czacie poznała starszego o kilka lat Macieja R. - Moja żona oszalała na jego punkcie - nie ukrywa Tomasz Kocot z Chorzowa. - Zostawiła mnie, naszą córkę. Zapomniała o całym świecie. Maciej R. i Barbara K. wymyślili, jak szybko zdobyć pieniądze. Barbara K. pracowała jako sekretarka księgowej Urzędu Marszałkowskiego. Od swojej przełożonej, Mirosławy C. nieraz słyszała, że "przez Urząd przepływają takie pieniądze, że aż się człowiek zastanawia, czy trochę by nie uszczknąć".
Para kochanków postanowiła namówić księgową na owo "uszczknięcie". Mirosława C. zgodziła się bez wahania. Podrobiła dokumenty - decyzje z Ministerstwa Ochrony Środowiska o opłatach za emisje zanieczyszczeń od kilku śląskich zakładów. Pieniądze zamiast na konto Urzędu, wpłynęły do trzech wtajemniczonych w proceder spółek, a stamtąd do kieszeni oszustów. Pieniądze otrzymali też właściciele spółek, którzy użyczyli swoich kont.
Maciejowi R. i Barbarze K. było jednak wciąż mało. Para sfałszowała podpis Tomasza Kocota, co umożliwiło im pobranie pieniędzy z konta małżeństwa. Wspólnie też wynajęli bandytów, którzy napadli męża kobiety w jego własnym mieszkaniu. Po pobiciu i skrępowaniu Kocota, wynieśli z jego domu wszystko co miało jakąkolwiek wartość - komputer, telefon komórkowy, kamerę.
Policja zainteresowała się przelewami z Urzędu Marszałkowskiego i księgowa została aresztowana. Zaraz potem wpadli Maciej R. i Barbara K. Przed katowickim Sądem Okręgowym zapadł właśnie wyrok w tej sprawie wyrok. Barbara K. została skazana na 4,5 roku więzienia, Maciej R. dostał rok mniej, a księgowa spędzi w więzieniu rok i osiem miesięcy. Na sali sądowej sekretarka księgowej miała pochyloną głowę. Raz po raz wyciągała chusteczkę, wycierała oczy. Wcześniej z aresztu napisała wiele listów do swojego męża. Prosiła go o wybaczenie. Wszystko, co zrobiła tłumaczyła ślepym uczuciem do Macieja R. Twierdziła, że internetowy przyjaciel ją wykorzystał. Ze śledztwa wynika zupełnie co innego. To kobieta miała być mózgiem wszystkich przestępstw. Tomasz Kocot z wystąpieniem o rozwód czekał do ogłoszenia wyroku.