Samorządy szykują się do przekazywania zadań własnym spółkom z pominięciem procedury zamówień publicznych. Przedsiębiorcy prywatni alarmują, że to powrót do gospodarki sterowanej - pisze Sławomir Wikariak na łamch "Rzeczpospolitej'".
To konsekwencje wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, którego uzasadnienie zostało właśnie ogłoszone. W orzeczeniu z 11 sierpnia sąd uznał, że gmina nie musi organizować przetargu, jeśli zadania może wykonać jej własna spółka komunalna, a ich zlecenie nie ma formy umowy. Nie są to już wówczas zamówienia publiczne.
- Trudno sobie wyobrazić, że miasto powołuje spółkę, przekazuje jej majątek, a potem spółka ta ma startować w przetargach - podkreślił w ustnym uzasadnieniu sędzia Andrzej Kuba.
Po artykule opisującym ten wyrok w redakcji "Rzeczpospolitej" rozdzwoniły się telefony. Przedstawiciele samorządów nie kryli radości. Odejdzie im bowiem trudny obowiązek przeprowadzania czasochłonnych procedur przetargowych, a na dodatek spółki gminne nie będą musiały konkurować z prywatnymi.
Obawy przedsiębiorców
Przedsiębiorcy boją się, że stracą zlecenia. Zwłaszcza że dla wielu firm usługi publiczne, takie jak wywóz śmieci lub pielęgnacja miejskiej zieleni, stanowią główny dochód.
- Jeżeli gminy będą zlecać wykonywanie zadań własnym spółkom, to mamy do czynienia z powrotem do gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Taki model ma rację bytu tylko tam, gdzie nie ma podaży przedsiębiorców. Gdzie indziej o tym, do kogo trafią publiczne pieniądze, powinny decydowaćprawa wolnego rynku, czyli przede wszystkim cena i jakość świadczonych usług - mówi Witold Zińczuk, przewodniczący Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Obawia się, że jeśli nie będą przeprowadzane przetargi, to spółki gminne zaczną się szybko rozrastać, a to oznacza wzmożoną etatyzację.
Radość samorządowców
Z kolei przedstawiciele gmin przekonują, że konkurowanie ich spółek z prywatnymi firmami jest nieracjonalne.
- Są one powoływane do wykonywania zadań własnych gminy. Tymczasem po przetargu może się okazać, że zadania te ma realizować ktoś inny. A to oznacza konieczność likwidacji spółki komunalnej - argumentuje Ireneusz Krześnicki, sekretarz miasta Zduńska Wola. Przyznaje, że jeszcze przed orzeczeniem NSA jego miasto zlecało niektóre zadania własnym spółkom bez procedur zamówieniowych. Co więcej, uważa, że ci, którzy organizują przetargi, łamią prawo. - Z założenia są one bowiem przeprowadzane w sposób nieobiektywny. Przetarg rozpisuje przecież prezydent miasta, a również on reprezentuje zgromadzenie wspólników spółki komunalnej - wyjaśnia. Zaznacza też, że spółki gminne same muszą organizować przetargi (np. na zakup sprzętu).
Z rozmów przeprowadzonych z samorządowcami wynika, że chcą powoływać się na wyrok NSA przede wszystkim przy zlecaniu zarządzania własnymi nieruchomościami i usług transportowych. W gminach, które mają własne spółkigospodarujące odpadami, myśli się również o wywozie śmieci.
Wydatki muszą być racjonalne
Sąd uznał, że przetargi nie są konieczne, jeśli w uchwale o zawiązaniu spółki wyraźnie zaznaczono, że powołano ją do wykonywania określonych zadań gminy. To jednak niejedyny warunek.
- Gminy muszą pamiętać, że zgodnie z art. 28 ust. 3 ustawy o finansach publicznych wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasady uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów - przypomina Eliza Niewiadomska, dyrektor Departamentu Prawnego Urzędu Zamówień Publicznych.
Co to oznacza w praktyce? Izby obrachunkowe, kontrolując racjonalność wydatków gminy, mogą sprawdzić, czy te same zadania nie były realizowane taniej przez prywatne firmy. A wówczas samorządpowinien uzbroić się w przekonujące argumenty, dlaczego uznał zlecenie zadania własnej spółce za korzystniejsze, mimo że jest ona droższa.
Jak płacić, aby nie zawierać umowy
Gminy muszą się też zastanowić, jak finansować spółki komunalne, którym zlecają zadania. Klasyczna zapłata za wykonanie usługi nie wchodzi bowiem w grę, gdyż oznacza konieczność zawarcia umowy. A wówczas jest to już zamówienie publiczne i wybór wykonawcy powinien nastąpić w drodze przetargu. Kodeks spółek handlowych pozwala jednak na dokapitalizowanie spółek. Teoretycznie nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby samorząd co pewien czas podejmował uchwały o dokapitalizowaniu własnej spółki, a przekazywany w ten sposób majątek był wykorzystywany do realizacji przez nią zadań publicznych. Tyle że musi liczyć się z ewentualną kontrolą Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A ten może uznać, że takie dokapitalizowanie jest niedozwoloną formą pomocy publicznej.
Sławomir Wikariak