Sąd utrzymał wyrok dożywocia dla 64-letniego Lecha G., który oblał benzyną i podpalił dwie urzędniczki ośrodka pomocy społecznej w Makowie
Apelację od wyroku, który zapadł w lutym br., wniósł obrońca oskarżonego. Jak tłumaczył, Lech G. nie powinien być tak surowo karany, ponieważ w momencie przestępstwa nie był w pełni poczytalny.
Z powodu braku bezpośrednich świadków zbrodni, domagał się także zmiany podstawy skazania oskarżonego z "zamiaru pozbawienia życia" na "ewentualny zamiar".
Apelację obrońcy SA uznał za bezzasadną. Zdaniem SA sąd I instancji dowiódł, że oskarżony w imię własnych interesów, w odwecie za domniemane krzywdy, jakich doznał ze strony pracownic ośrodka pomocy społecznej, nie wahał się pozbawić ich życia. Według SA nie znaleziono żadnych argumentów, aby przychylić do "argumentacji obrony".Po wyjściu z sali obrońca oskarżonego powiedział mediom, że po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku nie wyklucza złożenia kasacji.
Do tragedii doszło w grudniu 2014 r. Według prokuratury mężczyzna wtargnął na teren Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie, przynosząc ze sobą, co najmniej trzy plastikowe pojemniki z benzyną.