Wprowadzenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów nie sfinansuje całego systemu odpadów komunalnych w Polsce - podkreślono w raporcie Deloitte dla Konfederacji Lewiatan. Dodano, że wkład biznesu w system powinien zależeć m.in. od rodzaju wprowadzanego opakowania.
Firma doradcza Deloitte opublikowała we wtorek raport "Szacunek kosztu netto selektywnej zbiórki, transportu i zagospodarowania selektywnie zbieranych odpadów opakowaniowych pochodzących z gospodarstw domowych" dla Konfederacji Lewiatan.
W raporcie podkreślono, że nowy ROP nie sfinansuje całego systemu odpadami komunalnymi w Polsce, ponieważ odpady opakowaniowe stanowią jedynie ok. 20 proc. tego strumienia.
ROP polega na tym, że producenci przyszłych odpadów ponoszą w części lub w całości koszty ich zagospodarowania. Nowy system - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami resortu klimatu i środowiska - miałby zacząć funkcjonować od 1 stycznia 2022 roku.
W raporcie wskazano, że najwyższe koszty zbiórki i transportu dotyczą odpadów z pojemnika żółtego, czyli tworzyw sztucznych, metali i opakowań wielokryteriowych. W zależności od miejsca gdzie są one zbierane, a także materiału ten koszt w 2021 roku wyniesie od 1320 do 1560 zł za tonę. W 2024 roku ten koszt spada do 1060-1470 zł.
Na drugim miejscu są odpady z niebieskiego pojemnika, czyli papier i tektura. W tym przypadku koszt zagospodarowania tony takich odpadów waha się od nieco ponad 600 do 765 zł (w 2024 ma to być 490-730 zł).
Na trzecim miejscu jest pojemnik zielony (szkło) z kosztem wahającym się od 433 do 474 zł w 2021 oraz 360-450 zł w 2024.
W raporcie podkreślono, że najwyższe koszty zbierania i transportu obserwowane są dla gmin wiejskich, co spowodowane jest dominującą zabudową jednorodzinną oraz znacznymi odległościami pomiędzy punktami zbiórki.
Wskazano też na malejący jednostkowy koszt odbierania poszczególnych frakcji odpadów opakowaniowych ze względu na rosnący wolumen selektywnie zbieranych odpadów.
Deloitte zauważa ponadto, że najwyższe koszty zbierania, transportu i zagospodarowania dotyczą opakowań z polimerów EPS, PVC oraz opakowań wielomateriałowych. Podkreślono z kolei, że przychody ze sprzedaży znacznie przewyższają koszty procesu przygotowania do recyklingu w przypadku aluminium i PET.
We wnioskach zwrócono uwagę, że spadkowi kosztów będzie sprzyjać przede wszystkim lepsza zbiórka u źródła, czyli bezpośrednio o konsumentów. Dzięki temu można uzyskać wyższe przychody ze sprzedaży surowców.
Według Deloitte ten potencjał może być uwolniony m.in. przez zachęty dla producentów do ekoprojektowania, czyli tworzenia opakowań, które będą zawierały mniej materiałów i będą poddawały się łatwiej recyklingowi. Według firmy konieczne jest też szeroka kampania informacyjna oraz informowanie posiadaczy odpadów o sposobie ich segregacji, np. poprzez wskazanie do jakiego pojemnika należy wrzucić dany odpad na opakowaniu.
Zgodnie z raportem należny także wprowadzić wytyczne dla opakowań wielomateriałowych oraz zbudowanych z EPS i PCV.
Według Konfederacji Lewiatan nowy ROP powinien uzależniać wkład finansowy wprowadzającego opakowania od rzeczywistych kosztów związanych z selektywną zbiórką, transportem i z zagospodarowaniem odpadu opakowaniowego, a także od jego rodzaju i jak poddaje się recyklingowi.
Zrzeszenie pracodawców podkreśliło ponadto, że konieczne jest zapewnienie wysokiej jakości surowca po segregacji, które można osiągnąć m.in. przez ekoprojektowanie.
Podczas konferencji prelegenci przyznawali, że efektem ROP będzie to, że w większości to konsument poniesie dodatkowe obciążenia. Zwracano jednak uwagę, że koszt będzie zależeć od szczelności systemu/jakości zbiórki odpadów w gminach. Im jest on bardziej efektywny tym konsument będzie płacił mniej. Przy dobrze "skrojonym" systemie wraz z ROP ten koszt - jak wykazywali - może być tak jak w Niemczech niewielki i wynosić ok. kilku złotych miesięcznie.
Dyrektor IOŚ Krystian Szczepański zaznaczył, że od razu nie zbudujemy idealnego ROP, bo jest to zbyt skomplikowany i potrzeba będzie jego ewaluacja.
Jego zdaniem ROP pozwoli domknąć obieg zamknięty w odpadach. Zwrócił uwagę m.in. na ekodesign, podkreślając jednocześnie, że producenci muszą myśleć jak ograniczyć koszty, by wprowadzane przez nich opakowanie było jak najbardziej ekologiczne i przyjazne do recyklingu.
Według niego ROP spowoduje, że coraz częściej będziemy odchodzić od pewnych frakcji na korzyść szkła i papieru, co i tak będzie miało swoje następstwa.
Szczepański dodał, ze konsument musi mieć też zachętę do dobrej segregacji odpadów.
Opakowania z tworzyw sztucznych poddawane później recyklingowi - jak kontynuował - muszą mieć też odpowiednią jakość, by powstał z nich dobry regranulat, z którego mogą powstać inne produkty. Dodał, że musi też powstać odpowiedni rynek, bo regranulat jest droższy od pierwotnego tworzywa.
Dyrektor przyznał jednak, że obecnie nie ma skutecznej metody badawczej jak sprawdzić, czy w danym opakowaniu znajduje się np. 30 proc. materiałów pochodzących z recyklingu. Wskazał, że obecnie można jedynie polegać na deklaracji producenta.
Odnośnie "szerokiego" ROP, to niedawno naczelnik wydziału odpadów poużytkowych w departamencie gospodarki odpadami MKiŚ Paweł Sosnowski przypominał, że zgodnie unijnym prawodawstwem nowy system miałby ruszyć od 2024 roku. Jednocześnie zapewniał, że w Polsce "nie będziemy tyle czekać".
Na razie nie wiadomo jednak jak miałby on wyglądać, bowiem do tej pory nie opublikowano w tej sprawie projektu ustawy. Elementy "małego ROP" pojawiły się w projekcie dot. ograniczenia stosowania jednorazowych opakowań z tworzyw sztucznych. Zgodnie z nim przedsiębiorcy wprowadzający na rynek produkty jednorazowego użytku musieliby wnosić odpowiednie opłaty. Maksymalną stawkę określono na 5 groszy od opakowania.
mick/ mp/