W ciągu kilku ostatnich miesięcy w Legnicy odłowiono około 30 dzików. Zwierzęta trafiły do specjalistycznego ośrodka.
Problem z dziką zwierzyną, która pojawia się w miastach znany jest od dawna. W ostatnim czasie to zjawisko się nasiliło. Zwierzęta mają tutaj dużo jedzenia, którego czasami brakuje im w naturalnym środowisku.
W Legnicy dziki najpierw przywędrowały na obrzeża. Potem coraz śmielej zapuszczały się w głąb miasta. Jeden z dzików w centrum tak się przyzwyczaił do mieszkańców, że jadł im ręki.
- Mieszkańcy często alarmowali, że się boją, bo w pobliżu ich domów grasują dziki – mówi Sławomir Masojć, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Obrony Cywilnej. – Ten problem postanowiliśmy rozwiązać na dwa sposoby. Wspólnie Nadleśnictwem Legnickim i Powiatowym Lekarzem Weterynarii uznaliśmy, że w okolicach naszego miasta, tam gdzie oczywiście jest to dozwolone, zwiększy się odstrzał prewencyjny dzików. W mieście polowanie na zwierzęta jest bowiem zabronione.
Jesienią tego roku w kilku miejscach miasta ustawione zostały odłownie. Są to klatki do których zwabiony dzik wejdzie, ale już nie wyjdzie.
Odławianiem zajmuje się specjalistyczna firma. Złapane zwierzęta ze względów sanitarnych nie mogą być z powrotem wypuszczane w dowolnym miejscu. Dlatego przewożone są do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt.
W minionym roku koszty związane z odławianiem dzików wyniosły ok. 25 tys. zł. W tym akcja będzie kontynuowana.
- Prosimy, aby nie dokarmiać dzikich zwierząt – apeluje Sławomir Masojć. – Nie podchodzić do nich, bo może to być niebezpieczne.