Mieszkaniec Szprotawy Lesław Syrycki podarował miejscowemu muzeum osobliwy i zagadkowy prezent. To stara kryształowa rodowa pieczęć. Widnieją na niej dwa herby szlacheckie zwieńczone mitrą książęcą. Identyfikacja herbów zajęła muzealnikom trochę czasu – mówi dyrektor muzeum Maciej Boryna.
Dwa herby wskazują, że mamy do czynienia z rodami skoligaconymi. Mitra książęca dowodzi natomiast, że co najmniej jeden z nich posiada tytuł książęcy. To jeszcze bardziej podekscytowało muzealników. Początkowo mieliśmy nadzieję, że idzie o historyczne rody z okolic Szprotawy.
Poprzez logiczne badanie szczegółów i poszlak, krok po kroku, udało się rozwiązać zagadkę tajemniczej pieczęci. Rozłożone na szachownicy łabędzie i pary nożyc do strzyżenia owiec należą do herbu rodu von Giech wywodzącego się z Frankonii. Zaś dwa lwy do książęcej linii Hohenlohe-Ingelfingen, której pod koniec XVIII wieku udało się nabyć posiadłości na Śląsku.
Do skoligacenia obu rodów doszło w 1872 roku. Wtedy to hrabina Anna Carolina von Giech, córka bawarskiego polityka Carla i Franziski von Bismarck, poślubiła księcia Friedricha Wilhelma zu Hohenlohe-Ingelfingen. Książę był pruskim generałem kawalerii oraz panem dziedzicznym na Koszęcinie (niem. Koschentin) na Śląsku. Z małżeństwa zrodziły się cztery córki i jeden syn.
Podsumowując nasza pieczęć pochodzi z Koszęcina nieopodal Częstochowy i może posiadać XIX-wieczny rodowód. Do Szprotawy trafiła zapewne w trakcie lub po II wojnie światowej – sądzi M.Boryna. Obecnie możemy ją podziwiać w zbiorach Muzeum Ziemi Szprotawskiem im. F.Matuszkiewicza w Szprotawie, Pl. Kościelny 2 (dawny klasztor).
Biuro Turystyki i Edukacji Regionalnej
UM Szprotawa