Fot. UM Szprotawa
Magistrat chce upamiętnić pobyt w mieście słynnego Francuza i tym samym wzbogacić swoją ofertę turystyki biograficznej – zapowiada Maciej Boryna z Biura Turystyki i Edukacji Regionalnej.
Idzie o Stendhala, właść. Marie-Henri Beyle, pisarza epoki romantyzmu i prekursora realizmu w literaturze. Największą popularność przyniosły mu powieści „Czerwone i czarne” oraz „Pustelnia parmeńska”. W 1813 roku jako intendent wojsk napoleońskich na Księstwo Żagańskie przebywał w Szprotawie. To dotąd niemal nieznany epizod z historii miasta. Dla rozsianych po świecie stendhalistów każdy ujawniony bądź świeżo rozpracowany szczegół biograficzny pisarza ma sensacyjny charakter. Stąd właśnie pomysł na uwiecznienie tego faktu – dodaje M.Boryna.
Beyle zjawił się w Szprotawie w dość szczególnych okolicznościach. Na czas zawieszenia działań wojennych pomiędzy Napoleonem a sprzymierzonymi został on skierowany do Żagania w charakterze wojennego intendenta. Po drodze zatrzymuje się w Szprotawie. Jak sam zanotował w dzienniku pod datą 10 czerwca 1813 roku: „Śniadanie w Szprotawie około godziny pierwszej z panami Carre, Moras i Macar”.
Na czas rozejmu kwaterował w Szprotawie generał Bertrand wraz ze sztabem 4 armii. Zajął kamienicę przy ul. Herrnstrasse 17 (obecnie ul. Andersa), w której wedle wspomnień Heinricha Laubego miał go odwiedzić sam Napoleon. Bertrand był ulubionym generałem Napoleona i towarzyszył mu później w zesłaniu na Wyspę św. Heleny.
Czytaj więcej: Napoleon w Szprotawie?
Pod datą 2 lipca 1813 roku Beyle w swoim dzienniku żali się na Bertranda: „…nie jestem zadowolony z generała Bertranda; jego szef sztabu jest głupcem, a poza tym widzę, że skarżył się do generała, iż poprzedniego dnia nie przybyłem dość prędko.” Zapis ten sugeruje, że Beyle mógł gościć służbowo w Szprotawie niejeden raz.
W Żaganiu, gdzie Beyle objął intendenturę, 16 lipca zanotował: „Panuje tutaj gorączka nerwowa, złośliwa, dziwna, która od kilku miesięcy zabrała 400 osób.” Sam poczuł się niedobrze już 4 lipca. Najpewniej idzie o epidemię tyfusu. Pisał: „Mój niepokój powiększała nieobecność dobrego lekarza; poleciłem dwa razy szukać go, o osiem mil, lecz inne obowiązki go zatrzymywały…”
Jak podaje Leszek Sługocki, Beylea kurował wojskowy lekarz francuski, który przyjeżdżał doń z odległości ośmiu mil, zapewne ze Szprotawy. Choroba przyprawiała Beylea o smutny nastrój. Rozważał o śmierci.
Co do lekarza, który leczył intendenta, uważa się za niemal pewne, że pełnił służbę w Wiechlicach pod Szprotawą. We francusko-włoskim szpitalu wojskowym w tej miejscowości przebywało 500-700 pacjentów. Leczono w nim choroby zakaźne, w tym tyfus.
Beyle opuszcza Żagań 27 lipca 1813 roku. Według Sługockiego, jechał dyliżansem traktem na Szprotawę, Bolesławiec, dalej na Zgorzelec i Budziszyn…
Myślimy zarówno o mosiężnej tablicy pamiątkowej, jak też o turystycznej tablicy informacyjnej i folderze traktujących szerzej o szprotawskim epizodzie Stendhala – wyjaśnia M.Boryna. Kontynuowane będą również badania historyczne w tym kierunku.
Przypomnijmy, że Urząd Miejski w Szprotawie podczas tegorocznego Tour Salon w Poznaniu otrzymał wyróżnienie specjalne w konkursie „Róża Regionów – Najlepsze projekty promujące polskie produkty turystyczne”.
Więcej o Stendhalu w Szprotawie