Sąd Rejonowy w Gdańsku umorzył w poniedziałek warunkowo postępowanie karne na okres dwóch lat w sprawie dwóch zarzutów przeciwko marszałkowi pomorskiemu Mieczysławowi Strukowi, oskarżonemu o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. W przypadku czterech zarzutów sąd uniewinnił samorządowca.
Struk ma wpłacić 10 tys. zł na konto Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.
Prokuratura zarzuciła samorządowcowi złożenie w oświadczeniach majątkowych w latach 2013-16 nieprawdziwych informacji na temat posiadanych zasobów pieniężnych, nieruchomości gruntowej oraz zasiadania w radzie nadzorczej fundacji prowadzącej działalność gospodarczą. Sześć zarzutów dotyczy składania fałszywych zeznań lub zatajania prawdy. Zarzuty były efektem kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
"Zebrany materiał dowodowy potwierdził zasadność zarzutów prokuratury, ale jedynie w części" - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Danuta Blank. Wina i społeczna szkodliwość czynów popełnionych przez marszałka nie są znaczne - oceniła.
Sąd uznał, że oskarżony podał nieprawdę w oświadczeniu majątkowym złożonym 30 kwietnia 2014 r. za rok 2013. Nie wykazał ponad 30 tys. zł oszczędności zgromadzonych na dwóch kontach jego żony. Pieniądze te należały do mieszkającego na Śląsku brata małżonki Struka z tytułu wynajmu jego mieszkania na Wybrzeżu.
"Wartość tych środków pieniężnych, które nie zostały ujęte przez oskarżonego w oświadczeniu majątkowym, to nie jest wartość duża, biorąc pod uwagę to, co się zwyczajowo ujawnia w oświadczeniach majątkowych. Kodeks karny przewiduje znaczną wartość mienia jako powyżej 200 tys. zł" - wyjaśniła sędzia.
Sąd podkreślił, że "nie ma tu jakiegokolwiek cienia wątpliwości co do legalności pochodzenia tych środków pieniężnych". "Działaniu oskarżonego nie towarzyszył zamiar czy motywacja ukrycia czegokolwiek, a raczej polegało to na niestaranności i zbagatelizowaniu pewnych treści" - ocenił.
Sąd umorzył też warunkowo postępowanie karne wobec Struka ws. niewpisania przez niego do oświadczenia majątkowego za 2014 rok połowy działki budowalnej o powierzchni 0,1825 hektara w Rekowie Górnym (Pomorskie), nabytej przez jego żonę.
Sąd zaznaczył, że żona samorządowca ukryła przed nim fakt zakupu gruntu. "Z jej zeznań wynika, że ona nie tylko nie informowała męża o nabyciu tej nieruchomości, ale wręcz miała zamiar ukrycia tego przed nim. W tym czasie ich małżeństwo przechodziło coś na kształt kryzysu i chciała mieć coś dla siebie" - uznał sąd.
Wyrok nie jest prawomocny.
"Z pewną satysfakcją usłyszałem wyrok, przede wszystkim dlatego, że nie jest to wyrok skazujący. W trakcie długotrwałego postępowania prowadzonego przed organy ścigania i także procesu, który sam w sobie jest stygmatyzujący, nie pojawiły się żadne argumenty, które mogłyby udowadniać, że w jakikolwiek celowy sposób chciałem ukryć majątek czy w sposób świadomy podałem nieprawdę w oświadczeniach majątkowych. Tak nie było i tak nie jest" - oświadczył mediom marszałek pomorski.
Dodał, że podczas procesu udowodniono, że wszystkie składniki majątkowe osobiste i jego rodziny "pochodzą z absolutnie legalnego źródła".
rop/ woj/