Prawo każe mi podtrzymywać więź z wyborcami. Jak mam to robić, skoro nie wolno biuletynem? - broni się opozycyjny chojeński radny Wojciech Skrzypczyk. Krytykowane przez niego władze gminy zawiadomiły prokuraturę, że nielegalnie wydaje gazetę - pisze Monika Adamowska w "Gazecie Wyborczej Szczecin".
Skrzypczyk to 50-letni emeryt (pracował w straży granicznej). Radnym w Chojnie jest już drugą kadencję. - I drugą w opozycji - podkreśla. - Jestem niezależny. Mam z czego żyć. Nie muszę dorabiać. Chcę coś robić dla ludzi. Dlatego chcę wiedzieć, czego ode mnie oczekują i jak mnie oceniają.
Skrzypczyk przywołuje ustawę o samorządzie gminnym: - W art. 23 wręcz nakazuje mi ona "utrzymywać stałą więź z mieszkańcami" - cytuje. - Mam w okręgu ok. 4 tys. ludzi i nie dałbym rady osobiście do każdego dotrzeć. Postanowiłem za diety pisać list-biuletyn. Nie zarabiam na nim. Nie zamieszczam ogłoszeń.
Radny krytykuje burmistrza
Nazwał go "Bez cenzury. Niezależny Biuletyn Informacyjny". Zaczął w listopadzie 2004. Co miesiąc pisał w domu na komputerze, sam składał i odbijał na ksero (ok. 500 sztuk). Roznosił wyborcom po domach. - Robiłem informator na podstawie materiałów z sesji, moich interpelacji i odpowiedzi burmistrza - opowiada. - Ludzie piszą do mnie, telefonują. Proszą, by walczyć o jakieś sprawy.
Biuletyn ostro krytykuje władze gminy, najczęściej burmistrza (władze też wydają swoje pismo). Radny tłumaczy, że najpierw sam wybrał tego burmistrza, ale z czasem zaczął źle go oceniać.
Mieszkańcy Chojny są podzieleni. Jedni nie czytają biuletynu, bo uznają, że nadmiernie "sączy jad". Inni popierają radnego i cieszą się, że mogą poczytać, co robi.
Alfred Kikosicki, emeryt z Chojny, mówi: - Radni spotykają się z nami najchętniej przed wyborami. Po wyborach jakoś ich nie ma. Ten radny jedyny tak się z nami kontaktuje. On dużo by chciał. Tyle że mógłby to robić mądrzej, a nie tylko tak krytykować i oskarżać. Bo tak więcej złego robi niż dobrego.
Burmistrz znalazł haka
22 grudnia Skrzypczyka wezwała policja. Okazało się, że w imieniu urzędu Barbara Rawecka, zastępca burmistrza Chojny, złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Policja przedstawiła mi zarzut, że od listopada 2004 do listopada 2005 wydawałem czasopismo bez wymaganej rejestracji, to jest złamałem prawo prasowe - mówi Skrzypczyk. - To nie żadna gazeta, ale zwykłe sprawozdanie z mojej działalności na piśmie. Nigdy nawet nie myślałem o rejestracji, bo nie przyszło mi do głowy, że wydaję gazetę. Myślałem, że spełniam obowiązek wobec wyborców.
Barbara Rawecka na to: - Wydawanie biuletynu przed każdym, także burmistrzem czy radnym, stawia taki sam wymóg: rejestrację w sądzie.
Jej zdaniem "Bez cenzury" to żaden list do mieszkańców, ale zwyczajna gazeta. - Ma tytuł, datę, a w pierwszym numerze była wręcz informacja, że to czasopismo - mówi Rawecka.
Czy biuletyn Skrzypczyka to list do wyborców, czy nielegalna gazeta, będzie musiał rozstrzygnąć sąd.
Monika Adamowska