Są dobre akty prawne, ale wciąż zbyt mało dba się o wały oraz zbiorniki retencyjne. Przeznacza się na to zbyt mało pieniędzy>>Rzecznik NIK o sytuacji powodziowej
Są już dobre akty prawne i plany ochrony przeciwpowodziowej, ale wciąż zbyt mało dba się o wały oraz zbiorniki retencyjne; trzeba też doprecyzować prawo i podjąć próbę przesiedlenia w bezpieczne miejsce osób zamieszkałych na terenach zalewowych - twierdzi NIK.
Najwyższa Izba Kontroli - jak podkreślił jej rzecznik Paweł Biedziak - licząc od 1994 r. kilkanaście razy w ogólnopolskich i regionalnych kontrolach badała funkcjonowanie zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Wszystkie raporty Izby trafiały do odpowiednich ministrów i właściwych komisji sejmowych. "Pozostało jeszcze wiele do zrobienia" - ocenił rzecznik NIK.
Do najważniejszych zadań - według Izby - należy dbałość o wały przeciwpowodziowe oraz utrzymanie rzek, potoków, strumieni i rowów przydrożnych. Chodzi o dokonywanie nakazanych prawem przeglądów, wykonywanie wynikających z nich prac oraz inwestowanie w systemy budowli i urządzeń hydrotechnicznych w dorzeczach Odry i Wisły.
- Problemem jest, że przeznacza się na to zbyt mało pieniędzy. Czasem nie ma nawet pieniędzy na przegląd, a przecież to z niego dopiero będzie wynikać, jakie roboty są konieczne do wykonania - tłumaczył Biedziak.
Inna ważna sprawa to uchwalanie przez samorządy planów zagospodarowania przestrzennego. Powinny one przewidywać, gdzie są tereny zalewowe i umożliwiać tam budowanie odpowiedniej infrastruktury, a z drugiej strony nie pozwalać na zabudowę na terenach zalewowych.
- Należy doprecyzować prawo w tym zakresie, podjąć próby przeniesienia osób zamieszkałych na terenach zalewowych w bezpieczne miejsca zamieszkania - mówił rzecznik NIK.
- Sytuację pogarsza fakt, że budowle hydrotechniczne są w coraz gorszym stanie technicznym, a nowych nie buduje się tyle, ile potrzeba - wynika z danych NIK.
Izba wskazuje, że o ile w 2008 r. w stanie mogącym zagrażać bezpieczeństwu było 30 budowli piętrzących skontrolowanych przez regionalne zarządy, to w roku 2010 było ich już 41. Według danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego 70 proc. budowli piętrzących wodę ma ponad 25 lat (w tym ponad 30 proc. ponad 50 lat), są też obiekty ponadstuletnie (zwłaszcza śluzy żeglugowe).
- Problemem jednak nie jest wiek, lecz brak konserwacji i remontów, który doprowadza do degradacji obiektów - napisano w jednym z raportów NIK.
Zarazem Izba podkreśliła, że kolejne rządy i samorządy wiele już zrobiły w sprawach, o których NIK alarmowała w kolejnych kontrolach.
- Powstały odpowiednie akty prawne dotyczące zarządzania kryzysowego, zaowocowało to stworzeniem dobrej jakości planów reagowania w czasie powodzi. W wielu gminach powstały plany zagospodarowania przestrzennego, które zahamowały rozwój budownictwa w terenach zalewowych.
W znacznym stopniu uporządkowano tereny między wałem a korytem rzeki, poprawił się sposób zarządzania w czasie trwania kryzysu, zbudowano system monitoringu i osłony hydrologiczno-meteorologicznej, rozpoczęto inwestycje w dorzeczach rzek, głównie Odry, m.in. z wykorzystaniem środków z UE oraz Banku Światowego, ale wciąż zbyt wolno postępuje kluczowa inwestycja w Raciborzu - wyliczał Biedziak. (PAP)