Naczelny Sąd Administracyjny w składzie wszystkich sędziów odmówił podjęcia uchwały ws. komunalizacji terenów m.in. PKP.
Zgodnie z wcześniejszymi uchwałami składów siedmiu sędziów NSA z 2017 i 2018 r. komunalizacji nie podlegały tereny, w odniesieniu do których spółki mogły przedstawić dokumenty z formalnymi decyzjami o ich przekazaniu w zarząd w związku z prowadzoną działalnością. W okresie PRL jednak często takich formalnych decyzji czy potwierdzeń nie wydawano.
"Jestem pewny, że nikt nie był na tyle zapobiegliwy - a pytanie, czy w ogóle taka zapobiegliwość była konieczna - żeby w końcówce lat 80. uzyskiwać decyzje o zarządzie bądź uzyskiwać umowę o ustanowieniu zarządu. Z tego powodu przede wszystkim, że nikt nie przewidywał zmiany społecznej, która później nastąpiła i z którą wiązała się też później komunalizacja" - mówił przed NSA wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP Marek Miller. Dodał, że państwo przed 1990 r. "nie musiało się martwić o uregulowanie stanu prawnego swych nieruchomości, bo przyjmowano domniemanie, iż jeśli coś nie jest własnością indywidualną, to mamy do czynienia z własnością państwową".
Dlatego w ocenie Prokuratorii Generalnej spółki powinny mieć możliwość udowadniania prawa do terenów także na podstawie wielu innych dokumentów, np. treści ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów, decyzji o naliczeniu lub aktualizacji opłat z tytułu użytkowania nieruchomości, protokołów przekazania nieruchomości itp.
Także uczestniczący w posiedzeniu przed NSA zastępca Prokuratora Generalnego prok. Robert Hernand wnioskował o rozstrzygnięcie zgodne z wnioskiem Prokuratorii. Jego zdaniem obecny stan rzeczy "może prowadzić do pewnych problemów inwestycyjnych, a nawet problemów z wykorzystaniem środków unijnych".
Jak jednak ocenił w poniedziałek NSA, uzasadniając odmowę podjęcia uchwały, we wniosku nie wykazano, że na tle uchwał z 2017 i 2018 r. doszło do rozbieżności w orzecznictwie i aktualnym stosowaniu przepisów. "NSA nie może, nawet dostrzegając istotny, pasjonujący problem prawny, orzekać tylko dlatego, żeby w drodze uchwały narzucić sądom administracyjnym sposób rozstrzygania spraw" - powiedział sędzia sprawozdawca Marian Wolanin.
Tymczasem - jak dodał - w uzasadnieniu wniosku prezesa Prokuratorii "przedstawiono jedynie skutki prawne i społeczne poprzednich uchwał" NSA.
Wiceprezes Miller powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia, że sprawa wiąże się z "poważnym problemem społecznym, ponieważ dotyczy wszystkich nieruchomości, które można nazwać nieruchomościami kolejowymi".
"Jeśli przyjąć uchwały NSA dotąd wydawane, to zgodnie z ich rozumieniem PKP straciłoby prawa do tych gruntów, bo nie byłoby w stanie wykazać, iż te grunty kiedykolwiek do PKP należały. Te grunty przeszłyby na własność gmin i gminy stałyby się ich właścicielami na mocy ustaw jeszcze z lat 90." - zaznaczył.
Jak dodał, Prokuratoria Generalna próbowała zmienić zdanie NSA, ale w poniedziałek "sąd ten uznał - z przyczyn formalnych - iż nie ma podstaw, by podjąć jeszcze kolejną uchwałę". "To, że wypowiadał się NSA w pełnym składzie (...) niewątpliwie zwiększa istotnie ryzyko, że będą podejmowane przez samorządy próby, żeby potwierdzać, iż te nieruchomości przeszły w latach 90. na własność gmin i takie sytuacje niewątpliwie będą występować" - ocenił wiceprezes Miller.
Z kolei wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel powiedział dziennikarzom po decyzji NSA, że "w procesie wykładni prawa nastąpiło zaburzenie, które spowodowało, że znaleźliśmy się w sytuacji, iż będziemy musieli borykać się z wieloma sprawami sądowymi związanymi z tym majątkiem". Jak podkreślił "te tereny nie mogły się skomunalizować". "Pozostaje pytanie, w jaki sposób skłonić sądy orzekające w ramach ich niezawisłości, aby dostrzegły tę perspektywę" - dodał.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP