Sposób obliczania zwrotu kosztów dowożenia dziecka niepełnosprawnego do szkoły nadal budzi wątpliwości rodziców. Gminy liczą tak, by było korzystnie dla budżetu – zauważa Rzecznik Praw Obywatelskich.
W wystąpieniu generalnym do Ministra Edukacji i Nauki RPO przedstawia, co według niego należy jeszcze zmienić w prawie i w funkcjonowaniu państwa, by prawo niepełnosprawnych dzieci do nauki mogło być bez przeszkód realizowane. Chodzi o znany od lat problem zwrotu rodzicom kosztów dowożenia takich uczniów do szkół, co jest obowiązkiem gminy.
Jak zauważa, wątpliwości wywołuje m.in. sposób ustalania „średniej ceny jednostki paliwa w danej gminie”. Rady gminy, podejmując uchwały ustalające na obecny rok szkolny średnie ceny jednostki paliwa uwzględniały ceny obowiązujące w różnych okresach. Część gmin podejmowała je w okresie znacznie poprzedzającym rok szkolny, co sprawiło, że zastosowanie przyjętych wartości uniemożliwiało pokrycie rzeczywiście poniesionych przez rodziców kosztów.
„Brak uszczegółowienia okresu, jakiego ma dotyczyć średnia cena jednostki paliwa sprawia, że poszczególne gminy w odmienny sposób regulują wartość wskazanej stawki. W efekcie niezwykle często prawu dziecka do edukacji, a zwłaszcza dziecka z niepełnosprawnością, przeciwstawiany był interes ekonomiczny gminy” – ocenia Adam Bodnar.
Zwraca też uwagę, że w przepisach nie zostało przewidziane pokrywanie innych kosztów związanych z wyborem samodzielnego dowozu dziecka do placówki, m.in. kosztu amortyzacji pojazdu czy dostosowania wyposażeniado szczególnych potrzeb przewożonego dziecka.
Ponadto rodzice skarżą się też, że gminy nie uznają długości trasy pokonywanej z miejsca zamieszkania do wybranej placówki oświatowej.
„Weryfikacja taka nie jest oparta o wyraźne kryteria, a brak regulacji w tym zakresie czyni niemożliwym dochodzenie różnicy w rzeczywiście poniesionych kosztach na przejazdy do wybranej placówki oświatowej a przedstawionymi przez gminę wyliczeniami” – zauważa RPO.
Dlatego jego zdaniem należałoby wprowadzić jednolity sposób ustalania pokonywanej odległości, np. na podstawie wartości podanych przez rodzica we wniosku.
„Weryfikacja przez organ gminy powinna następować jedynie w przypadku znacznej rozbieżności wskazanej wartości w stosunku do obliczanej przez gminy” – ocenia Rzecznik.
Kolejnym problemem jest to, że dofinansowanie transportu ucznia z niepełnosprawnością jest możliwe tylko do końca roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym uczeń kończy 21 lat (w przypadku uczniów szkół ponadpodstawowych, do ukończenia 24 lat).
W opinii RPO takie ograniczenie obowiązku organizowania bezpłatnego transportu i opieki dla uczniów z niepełnosprawnościami ma charakter dyskryminujący oraz pogłębia nierówności pomiędzy uczniami pełnosprawnymi a niepełnosprawnymi.
W piśmie do MEiN Rzecznik zauważa także, że w celu realizacji zajęć rewalidacyjno-wychowawczych uczniowie są kierowani nie tylko do ośrodków rewalidacyjno-wychowawczych, ale również innych jednostek systemu oświaty. Tymczasem tylko w przypadku skierowania ucznia do ośrodka rewalidacyjno-wychowawczego istnieje obowiązek zapewnienia bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu do ośrodka.
Środowiska osób z niepełnosprawnością wskazują, że z uwagi na znaczną liczbę wniosków gminy nie są w stanie sfinansować bezpłatnego przewozu do placówek oświatowych, które nie są ośrodkiem rewalidacyjno-wychowawczym, a brak wyraźnego obowiązku określonego w ustawie uniemożliwia realizację takiego zadania ponad dostępne środki w budżecie gminy.
Jednak - jak zauważa RPO - gmina może zorganizować dzieciom i młodzieży z niepełnosprawnościami, których kształcenie i wychowanie odbywa się w ramach kształcenia specjalnego bądź indywidualnego nauczania, bezpłatny transport i opiekę w czasie przewozu do szkoły ponadpodstawowej oraz specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych również w przypadkach, w których nie ma takiego obowiązku.
"Z przykrością muszę stwierdzić, że wielokrotnie w takich sytuacjach przeważa interes finansowy gminy, a nie prawo dziecka do edukacji" - stwierdził Rzecznik.
aba/