fot. PAP/Leszek Szymański
Nie można podzielić poglądu, że ograniczenie w zadawaniu uczniom szkół podstawowych jedynie dwóch wybranych rodzajów prac domowych, pisemnych i praktyczno-technicznych, mogło w jakikolwiek sposób pozbawić uczniów z mniej wspierających środowisk możliwości systematycznej nauki poza szkołą oraz pogłębić nierówności edukacyjne - poinformowała wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer.
Wiceministra w odpowiedzi na interpelację odniosła się do wprowadzonych rok temu zmian w zasadach zadawania prac domowych. W ocenie MEN-u nowe regulacje nie wpływają negatywnie dla uczniów z mniej wspierających środowisk i nie odbierają nauczycielom możliwości w pomocy tej grupie dzieci.
„Mimo iż prace pisemne oraz praktyczno-techniczne są dobrowolne, to nauczyciel, dostrzegając problemy środowiskowe konkretnego ucznia, ma możliwość poświęcić mu szczególną uwagę. Uczeń funkcjonujący w mniej wspierającym środowisku może również otrzymać wsparcie w postaci pomocy psychologiczno–pedagogicznej, np. w formie zajęć rozwijających umiejętności uczenia się, porad czy konsultacji” – zaznaczyła wiceministra
Katarzyna Lubnauer przypomniała też, że w klasach I–III wszelkie prace domowe, które przyczyniają się do rozwoju motoryki małej mogą być zadawane i stają się dla ucznia obowiązkowe do zrealizowania. Zadania takie powinny odnosić się do efektów kształcenia, które uczeń musi osiągnąć na koniec I etapu edukacyjnego.
Jak zaznaczono w odpowiedzi na interpelację, decyzja o ograniczeniu dwóch wybranych rodzajów prac domowych (pisemnych i praktyczno-technicznych) została podjęta na podstawie badań naukowych. Analiza prac badawczych wykazała, że nadmierna ilość zadań zleconych[10] do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych może prowadzić do zmęczenia uczniów, zmniejszenia zainteresowania nauką, a nawet zwiększenia nierówności edukacyjnych z uwagi na zróżnicowane zasoby dostępne w domu i wsparcie uczniów przez rodziców.
mo/