Należy wprowadzić 8-godzinny dzień pracy na terenie szkoły dla nauczycieli i elektroniczną ewidencję czasu pracy - stwierdził Czytelnik, komentując informację MEN o pracy nauczycieli
Należy wprowadzić 8-godzinny dzień pracy na terenie szkoły dla nauczycieli i elektroniczną ewidencję czasu pracy - stwierdził Czytelnik, komentując informację MEN o pracy nauczycieli po świętach.
Jak poinformowaliśmy w minionym tygodniu, resort edukacji przypomniał, że w trakcie przerwy świąteczno-noworocznej w dni robocze nauczyciele pozostają do dyspozycji dyrektora szkoły. „Dyrektor decyduje zatem o zaplanowaniu zadań dla nauczycieli w trakcie przerwy świątecznej. Po dokonaniu diagnozy potrzeb rodziców, których dzieci uczą się w danej szkole, dyrektor szkoły może zdecydować o ewentualnym zorganizowaniu zajęć opiekuńczych” – wyjaśniło MEN.
Czytaj:
Wolne dla uczniów. Nauczyciele nie mają urlopu w czasie przerwy świątecznej
Temat wywołał wiele emocji wśród naszych czytelników. Publikujemy przegląd komentarzy.
Rodzic pisze: „Nareszcie ktoś ich rozlicza z czasu pracy, za który pobierają wynagrodzenie. Mają pracować 40 godz., a z braku pełnej ewidencji czasu pracy (ponad obowiązkowe pensum) często nie wypracowują pełnych 40 godz., za które pobierają wynagrodzenie. Nas pracodawca się nie pyta, czy mamy co zrobić z dziećmi, jak szkoły robią wolne”.
„Przecież rozwiązanie jest proste: wprowadzić 8-godzinny dzień pracy na terenie zakładu szkoły dla nauczyciela. Tzn. przychodzi taki na np. 7.30, to do 15.30, nieważne czy ma zajęcia dydaktyczne czy nie, musi siedzieć na terenie zakładu pracy. W pokoju nauczycielskim czy gdzie tam dyrektor zarządzi, niech sobie przygotowuje kolejne lekcje, sprawdza sprawdziany itp. Dodatkowo wprowadzić elektroniczną ewidencję czasu pracy. I skończy się wmawianie ile to nauczyciel biedny pracuje w domu. Nie będzie musiał, bo swoje 8 godzin dziennie wyrobi na terenie zakładu pracy” – komentuje
obywatel.
Klara stwierdza: „Znowu nagonka na nauczycieli. Już niejeden rodzic kozaczył, a potem płakał i prosił tych +niedobrych+ nauczycieli o pomoc. Zapominają o tym, że najpierw niszczą autorytet nauczyciela, a potem sami go tracą. Znowu kole w oczy tyle wolnego. Tylko, że choroba, czy problemy rodzinne nie czekają na wakacje, czy przerwę świąteczną. Poza tym - kto komu zabronił iść na studia pedagogiczne? Nie chciałam być lekarzem, to nie poszłam na medycynę i im nie zazdroszczę, bo to mój wybór (…)".
„Proponuję bardziej rozeznać się w temacie pracy nauczycieli. Moja narzeczona jest nauczycielem i widzę, ile pracuje. 40 godzin to ona wyrabia do środy. Nie masz rodzicu pojęcia o specyfice pracy nauczycieli. Uważasz, że 4-5 godzin lekcyjnych w ciągu dnia to ich cała praca? A zajęcia dodatkowe, kółka zainteresowań, rady pedagogiczne, zebrania, sprawdzania klasówek, przygotowanie się do lekcji, różne inne prace zadane przez dyrekcję to krasnoludki zrobią? (…). Pomyśl drogi rodzicu, jak wyczerpujące jest prowadzenie lekcji w 20-osobowej klasie 10-latków, z których każdy jest w mniemaniu ich rodziców chodzącym ideałem” – dodaje
narzeczony_nauczycielki.
Samorządowiec59 odpowiada: „Być może Twoja narzeczona jest nauczycielem z tzw. powołania - wtedy rzeczywiście będzie poświęcać sporo czasu na to, aby lekcje były prowadzone w sposób ciekawy, interesujący i co najważniejsze, że uczniowie chętnie będą się uczyli tego przedmiotu, który narzeczona prowadzi. A jak wytłumaczysz pracę nauczyciela, który pracuje w jednej szkole w pełnym etacie, a w drugiej ma np. 12/18? W obu szkołach powinien się odpowiednio (rzetelnie) przygotowywać do zajęć - czyli poświęcić sporo godzin na te przygotowywania. Czy rzeczywiście tak jest? Nie wydaje mi się, więc nie uogólniajmy (…)”.
„Być w pracy to nie znaczy pracować. Komentarze pisane przez urzędników, którzy +pracują+ od 7 do 15 (z czego efektywnie może godzina, dwie)” – kwituje
Wanda.
dap/