W samorządzie jest realna władza - mówi nam poseł Bartłomiej Stawiarski, który wygrał wybory samorządowe na burmistrza Namysłowa
W samorządzie jest realna władza - mówi nam poseł Bartłomiej Stawiarski, który wygrał wybory samorządowe na burmistrza Namysłowa.
Serwis Samorządowy PAP: Co sprawiło, że wybrał Pan mandat samorządowca, rezygnując z mandatu posła?Bartłomiej Stawiarski, poseł PiS wybrany na burmistrza Namysłowa: W samorządzie są do zrobienia realne rzeczy. Sejm oczywiście też jest ważny i wiele spraw można tam zmienić, ale w samorządzie jest realna władza. Jestem przekonany, że samorząd namysłowski skorzysta z mojego doświadczenia parlamentarnego - mam swoje bardzo dobre relacje z przedstawicielami rządu, mam wiedzę na temat projektów ministerialnych. Myślę, że ta współpraca między rządem a samorządem będzie dobrze funkcjonowała. Zwłaszcza że przy pięcioletniej kadencji można pewne rzeczy lepiej zaplanować, ułożyć.
Podkreśla Pan tę 5-letnią kadencję. Gdyby była krótsza nie zdecydował by się Pan na zmianę mandatu?- Pewnie też bym się zdecydował. Podkreślam wartość wydłużonej kadencji dlatego, że wydaje się, że to jest tylko rok, natomiast przez ten czas można wiele projektów w samorządzie dokończyć, wiele rzeczy zrobić. W zarządzaniu w samorządzie terytorialnym ten rok ma znaczenie. Przy czteroletniej kadencji włodarze mieli projekty rozpoczęte i nawet nie zdążyli ich skończyć przed upływem kadencji. Ten dodatkowy rok jest ważny ze względu na stabilizację zarządzania samorządem.
Na stronie sejmowej w rubryce „zawód” ma pan wpisany „urzędnik samorządowy”. Czuje się Pan samorządowcem?- Zanim zostałem posłem, od 2014 r. byłem wicestarostą namysłowskim. Pracowałem też wcześniej w samorządowej jednostce kultury, bo z wykształcenia jestem historykiem. Teraz w naturalny sposób wracam do samorządu.
Przy zmianie mandatów zawsze pada pytanie o to, czy nie czuje Pan, że zawiódł wyborców, którzy głosowali na Pana w wyborach parlamentarnych…- Jeżeli moi wyborcy czuliby się zawiedzeni tym, że chcę wracać do samorządu, to by mnie nie wybrali na funkcję burmistrza. Wyborcy dali mi zielone światło w postacie głosów, które w wyborach samorządowych na mnie oddali. Myślę, że nie powinni się czuć zawiedzeni. Przez te prawie trzy lata, kiedy byłem posłem, dużo dobrych rzeczy udało mi się dla regionu zrobić. Pracując w parlamencie, pilotowałem np. duży projekt rewitalizacji linii kolejowej z Wrocławia do Kluczborka, przygotowania pod budowę obwodnicy Namysłowa czy budowę sali koncertowej przy szkole muzycznej. Nikt tych projektów teraz nie wyrzuca do kosza, a owoce mojej pracy poselskiej stają się widoczne dla mieszkańców. Teraz czas, żeby mieszkańcy zobaczyli rezultaty mojej pracy w samorządzie.
Co zdecydowało o Pana wygranej w wyborach? Premiowało doświadczenie parlamentarne?- Trzeba zdawać sobie sprawę, że starowałem przeciw burmistrzowi, który sprawował pierwszą kadencję, a według statystyk 70 proc. urzędujących włodarzy wygrywa ponownie wybory. Na pewno doświadczenie poselskie miało znaczenie. Wydaje mi się, że przez ten okres pracy parlamentarnej przekonałem mieszkańców do tego, że jestem w stanie skutecznie pewne projekty dla ziemi namysłowskiej realizować.
Start w wyborach samorządowych jest trudniejszy niż w wyborach parlamentarnych. W wyborach bezpośrednich w II turze trzeba zdobyć ponad 50 proc. głosów. Jeżeli ludzie postrzegaliby mnie jako kandydata typowo partyjnego, to nigdy bym tego poziomu nie osiągnął, bo elektorat mojej partii jest na poziomie trzydziestu paru procent. Cała sztuka, żeby przekonać ten elektorat niepartyjny.
Co jest Pana idee fix na tę kadencję?- Chcę postawić na infrastrukturę - sportową, drogową itd. Obiekty sportowe mamy mocno zaniedbane. 25 lat temu Start Namysłów grał w Pucharze Polski z Legią Warszawa i nasz stadion wtedy wyglądał lepiej niż teraz. Jest wiele rzeczy do zrobienia.
Dziękuję za rozmowę.Anna Banasik
Czytaj też:
Wybrali samorząd. Siedmiu posłów zamieni ławy poselskie na pracę w samorządzie