Doświadczenie samorządowe to bardzo porządna i chyba najlepsza szkoła życia - mówi Marek Kiwit, wójt gminy Ciechanów, który kandyduje do Parlamentu Europejskiego z czwartego miejsca listy SLD
Marek Kiwit, wójt gminy Ciechanów kandyduje do Parlamentu Europejskiego z listy SLD. Z wójtem rozmawiamy o powodach jego decyzji i ewentualnych planach na przyszłość.
- Z jakiego powodu zdecydował się Pan opuścić fotel wójta?
- To nie jest opuszczenie, szczerze mówiąc nie mam chyba specjalnej szansy przebicia się. Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby wesprzeć listę swoim nazwiskiem, bo jestem wójtem już 15 lat, a od urodzenia związany jestem z ziemią ciechanowską i powiatem. Chciałem też zorientować się, jakie szanse miałbym w wyborach do naszego parlamentu w przyszłości.
- Został Pan wybrany na wójta, teraz ma Pan zamiar ewentualnie zostawić swoją gminę. Co na to Pana wyborcy?
- Na pewno ci, którzy głosowali na mnie, już dwukrotnie w wyborach bezpośrednich, byliby zawiedzeni, a ci, którzy byli przeciwko ucieszyliby się zapewne. Ja osobiście miałbym mieszane uczucia. Nie czuję się zupełnie przygotowany do pełnienia tak zaszczytnej funkcji. Musiałbym się bardzo szybko nauczyć języka obcego, żeby płynnie się porozumiewać. Mimo, że posiedzenia są tłumaczone, wiem, że prywatne rozmowy w kuluarach znaczą dużo, znajomość języka jest więc, bardzo potrzebna.
Druga sprawa, to szkoda byłoby mi zostawiać moją gminę. Nie wszystko, co zamierzałem wykonać udało się jeszcze zrealizować, a chciałbym pozostawić po sobie w gminie konkretnie i kompleksowo wykonane zadania. Przerywanie zaś nie służy inwestycjom...
- Czy planuje Pan jakieś działania na rzecz swojej społeczności lokalnej z poziomu europejskiego?
- Z Brukseli nie można bezpośrednio wspomóc lokalnych działań, dużo bliżej jest z poziomu parlamentu krajowego. Jest wtedy inna szansa na powodzenie. Różnice pomiędzy poziomem naszego rolnictwa, a rolnictwa w krajach Unii są w dalszym ciągu duże, a fundusze unijne są niesprawiedliwie dzielone. Uważam, że wszyscy wybrani polscy europosłowie powinni się trzymać w miarę razem, żeby wspólnie działać na rzecz kraju.
- Sądzi Pan, że doświadczenia szefa gminy przydałyby się w pracy w Brukseli?
- Podejrzewam, że tak. Od dawna uważam, że praktyka w pracy samorządowej jest bardzo pożyteczna. Samorządowiec zapoznaje się ze wszystkimi szczeblami od marzeń i projektów począwszy, aż po inwestycje, spotyka się z różnymi ludźmi, ze zmieniającymi się przepisami prawnymi. Doświadczenie samorządowe to bardzo porządna i chyba najlepsza szkoła życia.
- Z którego miejsca Pan startuje?
- Z czwartej pozycji.
kkż/