Fot.PAP/Adam Warżawa
Izba Gospodarcza "Wodociągi Polskie" wyraziła "najwyższe zaniepokojenie" przekazem z poniedziałkowej konferencji wiceministra infrastruktury Marka Gróbarczyka oraz wiceszefa Wód Polskich Pawła Rusieckiego, "z której społeczeństwo może wnioskować, że wzrosną ceny wszystkiego, tylko nie ceny za dostarczaną wodę i odbierane ścieki".
W komunikacie podpisanym przez Prezesa IGWP i Prezydium Rady Izby podano, że tylko przez podwyżki cen prądu branża wodociągowa zapłaci od 9 do 12 mld zł więcej, a dodatkowe środki, jakie mają otrzymać samorządy w wysokości 13,7 mld zł, nie pokryją kosztów dostarczania wody i odprowadzania ścieków.
"W świetle dotychczasowych ustaleń pomiędzy Ministerstwem Infrastruktury a Izbą Gospodarczą +Wodociągi Polskie+ oraz deklaracji ze strony pana ministra, iż Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie – jako centralny organ regulacyjny – będzie akceptować uzasadnione podwyżki cen, obecna deklaracja pana ministra jest rozczarowującym dowodem na upolitycznienie nadzoru nad przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi" - głosi komunikat.
Izba przypomniała w nim treść uspokajającego pisma wiceministra do IGWP z lipca br. i deklaracje resortu infrastruktury podczas obrad Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
IGWP zwróciła uwagę, że koszty branży wod.-kan. z tytułu dostarczania wody do gospodarstw domowych i odbioru ścieków to ok. 12,5 mld, z tego ponad 9 proc. to koszty energii elektrycznej – czyli ok. 1,2 mld zł.
"Koszt 1 MWh energii elektrycznej już dla niektórych przedsiębiorstw wzrósł, a dla pozostałych wzrośnie od stycznia 2023 r. z ok. 300 zł do kwoty 2500 zł/MWh, a nawet do 3000 zł/MWh, tj. 8- lub nawet 10-krotnie. Tylko na wzrost cen energii elektrycznej branża wodociągowa potrzebuje od 9 do 12 mld zł" - podkreślono w komunikacie.
Wodociągowcy dodają, że prąd to nie jedyny koszt. Dochodzą do niego inne koszty np. gazu, który niezbędny jest do procesów technologicznych przy oczyszczaniu ścieków. Zdaniem branży dodatkowe środki dla samorządów w wysokości 13,7 mld zł są niewystarczające "na pokrycie deficytów finansowych związanych z dostarczaniem wody i odbiorem ścieków, nie wspominając o innych zadaniach własnych samorządów gminnych (przecież w galopującym tempie wzrastają też m.in. koszty energii elektrycznej i oświetlenia ulic, koszty transportu i komunikacji miejskiej, następuje drastyczny wzrost kosztów dostaw ciepła czy gospodarki odpadami etc.)".
Izba przypomniała ponadto, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, uchwalenie dopłaty przez gminę jest możliwe dopiero po zatwierdzeniu taryf przez Wody Polskie.
"Nagła zmiana stanowiska ze strony Pana Ministra niweczy dotychczasowe prace i uzgodnienia z sektorem wodociągowym i pozostawia przedsiębiorstwa z tej branży w sytuacji dużej niepewności. Co istotne, wskazanie dziś przez Pana Ministra Gróbarczyka osoby Pana Premiera Mateusza Morawieckiego jako odpowiedzialnej za tę decyzję, jest odczytywane przez środowisko wod.-kan. jako decyzja o charakterze politycznym, wymierzona w samorządy, która rykoszetem odbija się na przedsiębiorstwach wodociągowo-kanalizacyjnych. Przedsiębiorstwa wod.-kan. są częścią infrastruktury krytycznej kraju, muszą świadczyć usługi na najwyższym poziomie, bo odpowiadają za bezpieczeństwo sanitarne i ochronę środowiska. Ogłoszone dziś stanowisko uderza w branżę wodociągowo-kanalizacyjną, sektor zatrudniający dziesiątki tysięcy osób i w efekcie może doprowadzić do jej zapaści i blackoutu wodnego – przerwania ciągłości i płynności dostaw wody i odbioru ścieków. Czy Polskę stać na takie ryzyko?" - czytamy w komunikacie IGWP.
woj/