Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że w grupie pierwszej szczepienia rozpoczną się od osób powyżej 75. roku życia. Przypomniał, że do grupy pierwszej zostali przesunięci nauczyciele.
Według niego w perspektywie dwóch tygodni rząd będzie podejmował decyzję o tym, czy dzieci wrócą do szkół. "Przygotowując się do tego, będziemy w ostatnim tygodniu ferii przeprowadzali akcję takiego testowania wśród nauczycieli klas 1-3 po to właśnie, żeby przygotować się na ewentualność podkreślam - bo to nie jest jeszcze przesądzone - powrotu do szkół" - zaznaczył we wtorek szef resortu zdrowia.
Niedzielski poinformował też, że rozważana jest ewentualność dokupienia szczepionek na COVID-19, by jak najszybciej zaspokoić potrzeby. "Jak będzie tylko okazja by je kupić, to na pewno je kupimy" - podkreślił.
Minister odniósł się również do projektów szczepienia większej liczby osób pierwszą dawką tak, by nie magazynować szczepionek. "Zaczęliśmy bardzo szybko od decyzji, by z jednej fiolki brać sześć dawek. Ta decyzja prawdopodobnie będzie usankcjonowana również przez Europejską Agencję ds. Leków, która w tym tygodniu miała się tym zająć, bo taką nieoficjalną informację otrzymałem od pana prezesa Cessaka, który z naszego ramienia pracuje w komisjach Europejskiej Agencji ds. Leków" - powiedział Niedzielski.
Minister zdrowia wskazywał, że rzeczywiście na świecie rozważane są jeszcze co najmniej dwie metody zwiększania liczby osób zaszczepionych. "Pierwszą z nich jest wydłużanie tego okresu między pierwszym podaniem szczepionki, a drugim podaniem. Tu muszą wypowiedzieć się medycy, takie pytanie zostało sformułowane do Rady Medycznej przy panu premierze i będziemy o tym dyskutowali" - powiedział.
Zaznaczył, że wszystkie takie decyzje muszą być oparte na dowodach, badaniach naukowych i gruntownej wiedzy. "Tu nie można podejmować decyzji pod presją czasu i tylko po to, by zwiększać liczbę, bo bezpieczeństwo pacjentów jest najważniejsze" - podkreślił szef resortu zdrowia.
Pytany, dlaczego w szpitalach nie ma list rezerwowych pacjentów, którym można byłoby podać szczepionki, gdy istnieje groźba, że mogą się zmarnować, odparł: "Na tym etapie, kiedy zaszczepiona jest bardzo niewielka część personelu, mówienie o tym, że nie ma osób do zaszczepienia, jest fikcją. My tylko na ten okres świąteczny dopuściliśmy taką możliwość. Ale na tym etapie to jest rozważanie zupełnie bezcelowe".
woj/