Stypendium socjalne z Unii Europejskiej miało wystarczyć Ernestowi Kowalczykowi na zakup książek i słowników. Co miesiąc powinien otrzymywać 80 zł. Od stycznia pieniędzy nie dostaje. W podobnej sytuacji - podaje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" - jest 320 uczniów z Milicza.
"Ze wszystkich wydatków do tej pory rozliczałem się co do grosza. To jest warunek otrzymywania zasiłku" - przekonuje Ernest Kowalczyk. "Mimo mojej skrupulatności pieniędzy nie dostaję. I nie mam za co kupić niezbędnych pomocy szkolnych" - dodaje.
Pieniądze na stypendia starostwu powiatowemu przekazuje urząd marszałkowski. Są one wypłacane w trzech transzach. Po rozdysponowaniu każdej z nich powiaty muszą się z nich rozliczyć - pisze gazeta. Jeśli w sprawozdaniu są błędy urząd marszałkowski nie może wypłacić następnej raty.
"W złożonym ostatnio przez starostwo rozliczeniu za początek roku szkolnego są niedociągnięcia. Dlatego od razu rozliczenie odesłaliśmy. Póki urzędnicy z Milicza nie rozliczą się prawidłowo, uczniowie nie dostaną kolejnych stypendiów" - wyjaśnia Zenon Pagowski z urzędu marszałkowskiego.
Według Starostwa z Milicza błędy są efektem zbyt skomplikowanej procedury, przy wypełnianiu sprawozdań. "Mamy do przygotowania setki stron formularzy" - narzeka pracownica Starostwa Ewa Stasiełowicz. "Ostatnie rozliczenie pisaliśmy pod dyktando urzędu marszałkowskiego. Przez telefon urzędnicy mówili, co mamy poprawić. A i tak zwrócili nam je, bo znów czegoś brakowało" - mówi.
To, że procedury są skomplikowane potwierdza Ministerstwo Rozwoju Regionalnego odpowiedzialne za wypłatę stypendiów unijnych. "Formularze są rozbudowane, jednak fachowcy powinni sobie z nimi poradzić bez większych problemów" - przekonuje Ewa Wnukowska z resortu.
"Jeśli urzędnicy cały czas popełniają te same błędy, to źle to świadczy o ich kompetencji" - podkreśla w rozmowie ze "Słowem Polskim Gazetą Wrocławską". (PAP)