Jak mówił w piątek Arkadiusz Stawicki, prezes stowarzyszenia, na pensję prezesa Milcarza składa się każdy mieszkaniec Kielc oraz Nowin, Zagnańska i Masłowa, czyli gmin, które obsługują Wodociągi Kieleckie.

"Nasz prezes zarabia 537 tys. zł rocznie. Okazało się, że jedno z najbiedniejszych miast wojewódzkich płaci najwięcej. W Krakowie, cztery razy większym od Kielc, prezes zarabia 442 tysiące złotych, kolejne miejsca zajmują Opole z 426 tysiącami złotych i Wrocław z 402 tysiącami złotych. Najmniej płacą w Toruniu, który jest nieco większy od Kielc - 182 tysiące złotych. W Szczecinie prezes zarabia tylko 217 tysięcy złotych" – mówił Stawicki.

Wyliczał, że każdego mieszkańca Kielc i trzech gmin, do których Wodociągi Kieleckie dostarczają wodę, pensja prezesa kosztuje 2,53 zł. "W Warszawie, gdzie zarobki są wielokrotnie wyższe, 23 grosze, czyli nasz prezes jest 11 razy droższy od warszawskiego" - wyliczał Stawicki.

Henryk Milcarz pytany o komentarz zaznaczył, że zasady wynagradzania prezesów spółek komunalnych ustalił parlament, a następnie zatwierdził prezydent RP. "To był typowy happening polityczny. Ja nie ustalałem zasad wynagradzania, jeśli te zasady się zmienią, to ja, czy ktokolwiek inny na moim stanowisku, będzie zarabiał mniej" – replikuje Milcarz.

Właścicielem Wodociągów Kieleckich jest Międzygminny Związek Wodociągów i Kanalizacji w Kielcach, który tworzą gminy Nowiny, Zagnańsk, Masłów i Kielce.

Robert Kaszuba, przewodniczący MZWiK, zaznaczył, że pensję prezesa ustala rada nadzorcza przedsiębiorstwa. Podkreślał, że zarząd spółki jest jednoosobowy, a wodociągi wywiązują się z powierzonych im zadań.

Henryk Milcarz to były poseł V i VI kadencji; startował z list SLD i LiD. W 2014 i 2018 był wybierany na radnego sejmiku świętokrzyskiego V i VI kadencji. Obecnie pełni funkcję wiceprzewodniczącego sejmiku.

wdz/ woj/