Wojna między PO i PiS zeszła na szczebel samorządu. Wczoraj burmistrz Konstancina próbował wręczyć swemu zastępcy wymówienie, zamykając go na klucz w swoim gabinecie. Tak przynajmniej twierdzi ten drugi - pisze Jacek Krzemiński na łamach "Rzeczpospolitej - Warszawa".
W Konstancinie od trzech lat rządzi koalicja Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Trzy lata temu w wyborach na burmistrza wygrał Marek Skowroński, działacz PiS. W wyniku umowy koalicyjnej wziął sobie na zastępcę Sławomira Stoczyńskiego z PO. Wczoraj próbował go zwolnić.
- Gdy przyszedłem rano do pracy, okazało się, że nie ma kluczy do mojego pokoju i nie mogę do niego wejść - opowiada Stoczyński. - Zaczęliśmy ich szukać z sekretarką. Wtedy burmistrz Skowroński poprosił mnie do swego gabinetu. Czułem już, co się święci, bo w weekend jeden z radnych ostrzegał mnie, że mam być zwolniony. Kiedy burmistrz kazał mi usiąść, powiedziałem, że muszę najpierw zadzwonić do szefa powiatowego PO, by poradzić się go w tej sprawie. Burmistrz przekręcił zamek w drzwiach i złapał za klamkę. Ja wyszarpnąłem zasuwkę i uciekłem. Poczułem się źle, a że kiedyś miałem kłopoty z sercem, poszedłem do lekarza. Po EKG wysłał mnie na zwolnienie.
Skowroński twierdzi, że było zupełnie inaczej.
- Gdy pan Stoczyński pojawił się w urzędzie, poprosiłem, żeby zaczął pracę od rozmowy ze mną. Powiedziałem, że go zwalniam, ale nie zdążyłem wręczyć mu wypowiedzenia, bo wybiegł z mojego gabinetu. Ja go wcale w nim nie uwięziłem - opowiada burmistrz.
Krytyka niemile widziana
W mieście nie było tajemnicą, że ci dwaj panowie za sobą nie przepadają. Włodzimierz Wojdak, szef klubu radnych PO - PiS, uważa, że konflikt między nimi tlił się od dawna.
- To było zderzenie dwóch indywidualności. Próbowałem ich godzić, ale ostatecznie się nie udało - mówi. - Szkoda, bo obaj są wartościowymi samorządowcami.
Sławomir Stoczyński przekonuje, że jego odwołanie jest ściśle związane z przejęciem władzy w kraju przez PiS.
- W piątek w Konstancinie zebrała się wierchuszka tej partii. W spotkaniu uczestniczył burmistrz Skowroński i pełnomocnik powiatowy PiS, Jakub Czuba, który jest sekretarzem Kazimierza Ujazdowskiego, wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości. Czy to przypadek, że trzy dni potem próbowano mnie odwołać? Dlaczego nie wcześniej? - pyta Stoczyński.
Burmistrz przyznaje, że wybory miały wpływ na odwołanie jego zastępcy. I że tę decyzję podjął wspólnie z szefem powiatowego PiS.
- Ale pan Stoczyński już wcześniej nie był wobec mnie lojalny, nie wykazywał woli współpracy - twierdzi Skowroński. - Przy pracownikach urzędu poddawał w wątpliwość moje pomysły. Był między nami rozdźwięk, o którym informowałem powiatowego szefa PO i nie dostałem odpowiedzi. Ten rozdźwięk znacznie powiększył się w czasie wyborów. One nas podzieliły. Członkowie PO krytykowali mnie i moje rządy w mieście. A przecież nie można wspólnie rządzić, walcząc ze sobą. To były jedyne powody odwołania mojego zastępcy.
Polityczne rozrabiactwo
Wiceburmistrz nie zgadza się z tymi zarzutami. Według niego jeśli był między nim a burmistrzem był konflikt, to tylko co do sposobu sprawowania władzy.
- Ja byłem za większą jawnością - zapewnia Stoczyński. - Relacje między nami układały się poprawnie. Mogliśmy spokojnie dotrwać do wyborów samorządowych za rok i wtedy zastanowić się, czy chcemy dalej wspólnie rządzić Konstancinem.
Wieść o odwołaniu zastępcy burmistrza obiegła Konstancin lotem błyskawicy. Wielu ludzi jest zbulwersowanych.
- Przepychanki na szczytach władzy nie powinny mieć wpływu na to, co się dzieje u nas - mówi Marek Skrzyński, prezes Stowarzyszenia Obywatelskiego "Stańczyk", najbardziej opiniotwórczej organizacji pozarządowej w mieście. - Dla nas i dla naszego samorządu najważniejsze powinno być dobro gminy. I tak dotąd było - między konstancińskim PO i PiS panowała zgoda. Jeśli to prawda, że za odwołaniem wiceburmistrza stoi pan Czuba, który sromotnie przegrał u nas ostatnie wybory parlamentarne, to jest rozrabiactwo polityczne i skandal.
Spór między burmistrzami mogą rozstrzygnąć oni sami lub ichpartie. Powołanie zarządu komisarycznego w tej sytuacji nie wchodzi w grę.
Koalicja w rozsypce
Czy koalicja PO - PiS w Konstancinie przetrwa? To mało prawdopodobne.
- Na mówienie o zerwaniu koalicji jeszcze za wcześnie - mówi Mariusz Terlikowski, szef powiatowej PO. - Burmistrz ma przedstawić zarzuty wobec pana Stoczyńskiego na piśmie. Dopiero po zapoznaniu się z nimi postanowimy, co dalej. Ale my te zarzuty już słyszeliśmy. Były śmieszne. Na przykład takie, że pan Stoczyński powiedział w prasie na jakiś temat co innego niż burmistrz.
Platforma Obywatelska decyzję w sprawie koalicji ma podjąć do końca tygodnia.
Jacek Krzemiński