Od urzędu do urzędu przesyłany jest list z prośbą chłopca chorego na nowotwór. Chłopiec chce pobić rekord Guinessa, a wiadomość krąży od lat
Od urzędu do urzędu krąży łańcuszek z prośbą chłopca chorego na nowotwór. Chłopiec chce pobić rekord Guinessa, a wiadomość krąży od lat.
– Urzędy nie powinny bezkrytycznie powielać prośby chłopca – napisał do nas jeden z czytelników.
- Przynajmniej kilka razy w roku do naszego Urzędu Gminy wpływają pisma z innych instytucji, zaznaczam, że nie tylko z urzędów, zawierające prośbę chłopca Herolda Darninga chorującego na chorobę nowotworową - czytamy w liście od czytelnika.
Jak dowiadujemy się z listu, Herold Darning chce nawiązać kontakt z jak największą liczbą urzędów i instytucji, aby znaleźć się w Księdze Rekordów Guinessa. W tym celu prosi o powielenie 20 razy treści listu i rozesłanie go do kolejnych instytucji. Jednak w liście nie ma podanego żadnego adresu, ani możliwości sprawdzenia do ilu instytucji wysłano list. Odbywa się to na zasadzie tzw. łańcuszka – czyli listu z prośbą o powielenie i dalsze rozesłanie - z takiego czy innego powodu. Listy łańcuszkowe czasami nazywane są łańcuszkami św. Antoniego.
- Tutejszy Urząd na taką prośbę faktycznie odpowiedział, ale jeśli dobrze pamiętam, to było kilkanaście lat temu. Od tego czasu wszystkie wpływające pisma pozostawiamy bez załatwienia. Uważam, że instytucje nie powinny bezkrytycznie powielać prośby chłopca. Przecież tak naprawdę to nie wiemy, czy tego chłopca jeszcze to interesuje, czy czasem jego stan zdrowia się nie pogorszył, albo nawet czy jeszcze żyje – uważa nasz czytelnik.
Okazuje się, że problem z łańcuszkiem Herolda ma niejeden urząd w Polsce, szkoły, przedszkola. Niektórzy na apel odpowiadają, inni go bagatelizują. Sprawę opisywały już wcześniej media. Urzędy wpadły w sieć łańcuszka.
Sprawę tego właśnie łańcuszka ciekawie opisuje i demaskuje portal www.atrapa.net. Herold Darning to tak naprawdę Craig Shergold, u którego w 1989 r. wykryto raka mózgu. Jego przyjaciele zapoczątkowali akcje wysyłania kartek do chorego z życzeniami zdrowia. W niecały rok chłopiec dostał ponad milion kart pocztowych. List-łańcuszek zapoczątkowany przez przyjaciół chłopca wymknął się jednak spod kontroli. Chociaż chłopiec wyzdrowiał i jest już dorosły to nadal napływają do niego stosy kartek.
Łańcuszek Craiga ma różne mutacje i odmiany. Jedna z nich uderzyła w polskie urzędy. Nie chodzi już o życzenia dla chłopca, ale o przesyłanie powielonego listu dalej.
- W skali kraju koszty papieru, wydruku, opłaty pocztowe, czas urzędnika stanowią już jakąś wymierną kwotę. Poddajmy to samorządom do zastanowienia. A może to poczcie zależy na kontynuacji "łańcuszka" – komentuje sekretarz, który napisał do nas w tej sprawie.
/amk/