Reforma oświaty nie powinna się rozpoczynać już w przyszłym roku. Jeśli sześciolatki mają trafić do szkoły to wszystkie jednocześnie - uważa Małgorzata Nowak z Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim w Łowiczu
O reformie obniżenia wieku szkolnego z siedmiu do sześciu lat rozmawiamy z samorządowcami zajmującymi się edukacją.
- Czy posłanie sześciolatków do szkoły od września 2009 r. to dobry pomysł?
- Joanna Mostowska, dyrektor Zakładu Obsługi Przedszkoli Miejskich w Łowiczu: - Może to rozwiązać problem zbyt dużej ilości dzieci w przedszkolach. Sześciolatki prawdopodobnie, jak pokazują badania, są przygotowane na edukację szkolną, jednak reformę trzeba rozpocząć od zmian w przepisach i przygotować samorządy organizacyjnie.
Małgorzata Nowak, zastępca naczelnika Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim w Łowiczu: Reforma na pewno nie powinna się rozpoczynać już w przyszłym roku. Jeśli sześciolatki mają trafić do szkoły to wszystkie jednocześnie i nie należy tego rozkładać na trzy lata.
- Dlaczego? Może warto rodzicom dać możliwość wyboru?
M.N. - W samorządach wprowadzi to większy chaos organizacyjny. Myślę, że rodzice też nie będą zadowoleni z takiego rozwiązania. Reforma powinna być przeprowadzona "jednym cięciem”, tak jak to było w 1999 r. podczas wprowadzenia gimnazjów.
- Jak przeprowadzić zmiany, aby się udały?
M.N. - Reforma uda się wtedy, kiedy będzie przeprowadzona we współpracy z samorządami, rodzicami, dyrektorami szkół. To w samorządach liczymy pieniądze, to my stwarzamy warunki lokalowe, bytowe, warunki bezpieczeństwa uczniów. Ministerstwo przygotowuje podstawy prawne, ale realizacja jest w gminach. Samorządy nie są przygotowane na przeprowadzenie reformy od 1 września 2009.
Ministerstwo twierdzi, że przygotowało założenia reformy, policzyło, ile środków powinno trafić do gmin. Najpierw samorządy dostaną dotację celową na ten cel w zależności od tego, ile sześciolatków trafi do szkół. MEN zapowiedziało również, że od 2011 r. subwencja oświatowa zostanie zwiększona na edukację sześciolatków.
M.N.: Ministerstwo nie wie, ile będzie nas to kosztowało, bo nikt nas o to nie pytał. Nie wiadomo, ile rodziców pośle sześciolatki do szkoły.
J.M.: - Subwencja oświatowa, która teraz trafia do gmin jest niewystarczająca i samorządy mówią o tym od lat. Najpierw powinny zostać przygotowane podstawy prawne, subwencja oświatowa powinna zostać przeliczona i przeanalizowana.
- Czy szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków?
J.M.: - Trzeba zbadać sytuację lokalową placówek. Zgodnie z założeniami reformy powinna być zapewniona odpowiednia opieka świetlicowa, opieka 10 godzinna, taka jaka jest obecnie w przedszkolach. Wiemy, że nasze szkoły podstawowe nie są na to przygotowane. Nie ma wystarczającej liczby miejsc w świetlicach, na stołówkach szkolnych.
- Ale MEN obiecuje 150 mln zł na dostosowanie szkół.
J.M.: - Nikt nie pytał samorządów i nie zbierał informacji o tym, czy te 150 mln zł jest wystarczające, być może to tylko część potrzeb. My sami nie wiemy. Gminy większe, bogatsze sobie poradzą i wystarczą im środki przekazane przez ministerstwo, ale uboższym gminom może to nie wystarczyć. Dzieląc pieniądze MEN powinno brać pod uwagę nie tylko rodzaj samorządu, ale przeprowadzić inne analizy np. dotyczące PKB, zagęszczenia itp.
Dziękuję za rozmowę.
- Jak Pani ocenia przygotowania do reformy posłania sześciolatków do szkół od września 2009 r.?
Hanna Żmuda, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej w Urzędzie Miejskim w Głogowie: - Bardzo źle. Jako przedstawiciele samorządów lokalnych dopiero po 1 września 2008 r. otrzymujemy jakiekolwiek informacje, zaczynają odbywać się konferencje, które dotyczą wprowadzenia dzieci sześcioletnich do szkół z dniem – uwaga - 1 września 2009 r. Samorządy lokalne nie są przygotowane aktualnie do tego, aby stwierdzić, ile to będzie kosztowało. Ministerstwo nie pytało nas dotychczas o to, ile pieniędzy będzie nam potrzeba, aby wdrożyć tę reformę. Potrzeba nam czasu i rozpoczęcia dialogu miedzy ministerstwem a samorządami różnego szczebla.
Wiceminister edukacji Krystyna Szumilas zapowiadała, że na jesieni będzie odwiedzać gminy, aby mówić o planowanej reformie.
- To za późno. W samorządach od października przygotowujemy się do projektowania budżetu na 2009 r. Ministerstwo do dzisiaj nie wydało stosowanych aktów prawnych w sprawie obniżenia wieku szkolnego. Nie zaplanujemy pieniędzy na przeprowadzenie reformy teraz, bo nie mamy do tego nawet podstawy prawnej. Jak wyjaśnimy radnym, że już chcemy na ten cel zarezerwować środki w budżecie gminy? Możemy co prawda wskazać szacunek kosztów, ale będzie to trudne do wykonania, bo nie wiemy dokładnie, ile rodziców zdecyduje się posłać sześciolatki do szkół od 1 września 2009 r.
Czy to dobre rozwiązane, aby w pierwszych trzech latach reformy o tym, czy sześciolatek pójdzie do szkoły decydowali rodzice?
- To nieporozumienie. Jeżeli ministerstwo edukacji pokazuje badania, które potwierdzają, że sześciolatki osiągnęły dojrzałość intelektualną, aby rozpocząć edukację szkolną, to nie rozumiem, dlaczego mamy rozkładać reformę na okres trzyletni. Będzie to ze szkodą dla dzieci sześcioletnich i siedmioletnich. Samorządom będzie bardzo trudno przeprowadzić reformę w takim kształcie. Nie wszyscy rodzice będą wiedzieli, co mają robić, dlatego trzeba będzie im pomóc dokonać wyboru. Uważam, że cały rocznik sześciolatków powinien jednocześnie pójść do szkoły.
Ministerstwo edukacji chce, aby w szkołach zostały stworzone specjalne warunki do nauki sześciolatków. Sale lekcyjne mają mieć wydzieloną część do zabawy i nauki. Czy takie warunki są w większości szkół?
- Nie we wszystkich samorządach „zerówki” zostały przeniesione do szkół. Myślę, że to będzie problemem dla wielu gmin. Będą duże koszty adaptacji sal lekcyjnych i w wielu gminach będzie trzeba wrócić do dwuzmianowości pracy szkoły.
Co zrobić, aby reforma się udała?
- Przede wszystkim dokładnie policzyć, ile to nas będzie kosztowało. Już wiadomo, że są problemy z kadrą pedagogiczną, brakuje nauczycielek wychowania przedszkolnego. Trzeba zmienić system kształcenia nauczycieli. Istotne jest, aby wyjaśniać rodzicom, dlaczego posłać sześciolatki do szkół, tak aby się tego nie obawiali i nie zostali zaskoczeni tak samo jak samorządowcy.
Dziękuję za rozmowę
Anna Mikołajczyk-Kłębek
Serwis Samorządowy PAP
a.mikolajczyk@pap.pl