Fotoradary powinny wrócić do samorządu - oceniła w rozmowie z PAP Dorota Olszewska z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. O możliwość obsługi fotoradarów przez samorządy postuluje prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski rozpoczął dyskusję nad tematem zwiększenia liczby fotoradarów. Uważa, że powinny one wrócić do samorządu; odpowiada też na obawy, że fotoradary byłyby nadużywane ze względów finansowych.
"My (samorząd - PAP) moglibyśmy wziąć pieniądze tylko za operowanie tym systemem. Reszta pieniędzy trafiałaby do ministerstwa, tak żeby powstał fundusz, z którego można by było np. zwiększyć bezpieczeństwo na drogach" - mówił na jednej z konferencji prezydent Trzaskowski. Podkreślił też, że prowadzone są na ten temat rozmowy na szczeblu rządowym.
Eksperci zajmujący się bezpieczeństwem drogowym również popierają pomysł, by fotoradary wróciły do gestii samorządów.
"Samorządy często wiedzą najlepiej, gdzie są miejsca, w których kierowcy najczęściej przekraczają prędkość. To jest bardzo dobry pomysł, żeby do samorządów wróciły fotoradary. Natomiast ważne jest, żeby ta procedura była uregulowana, żeby fotoradary nie były postrzegane przez kierowców jako pułapki na nich" - powiedziała Dorota Olszewska z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.
Podkreśliła, że stowarzyszenie chce iść dalej i proponuje, żeby fotoradary nie były oznaczane. "Przepisów drogowych powinniśmy przestrzegać wszędzie niezależnie od tego czy są tam fotoradary. Uważamy, że w związku z tym nie ma potrzeby informować specjalnie kierowców, że jest kontrola prędkości" - wyjaśniła.
Zaznaczyła, że pomimo tego, że fotoradar przynależałby do samorządu powinny być też w systemie, który rozlicza z punktów karnych kierowców. Potrzebny jest też sprawny i wydajny system, który umożliwi skuteczne przetwarzanie danych o wykroczeniach.
Przypomniała, że wcześniejsze zarządzanie fotoradarami przez samorządy usprawniało naliczanie punktów prawnych i egzekwowanie prawa.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak uważa, że kwestia fotoradarów powinna pozostać na dotychczasowym poziomie, tzn. samorządy przekazywałyby zakupione fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego.
"Na 28 tego typu urządzeń, które uruchomiliśmy w porozumieniu z samorządem terytorialnym, 25 znajduje się na terenie Warszawy. Myślę, że możemy ten projekt rozszerzać i zachęcać przedstawicieli innych samorządów do współpracy z centrum automatycznego nadzoru nad ruchem, z Inspekcją Transportu Drogowego. Tak żeby Warszawa nie była jedynym przykładem tego typu współpracy, kiedy system radarowy, system odcinkowego pomiaru ruchu nadzoruje państwo, ale może to robić we współpracy z samorządem" - wyjaśnił minister Klimczak.
Takie samo zdanie ma Inspekcja Transportu Drogowego, która podkreśliła, że tylko ona jest, zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, uprawniona do obsługi fotoradarów.
"Nie wyklucza to jednak możliwości instalacji urządzenia rejestrującego, w miejscach szczególnie niebezpiecznych, przez władze samorządowe. Możliwe jest to po stwierdzeniu przez GITD, na podstawie analizy stanu bezpieczeństwa, zasadności objęcia automatycznym nadzorem danej lokalizacji, oraz zawarciu porozumienia ustalającego m.in. warunki podziału kosztów instalacji oraz późniejszej obsługi urządzenia przez CANARD" - poinformował PAP Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Od 1 stycznia 2016 roku weszła w życie ustawa, która odebrała straży miejskiej prawo do przeprowadzenia kontroli fotoradarowej - mobilnej oraz stacjonarnej. To wynik raportu NIK, w którym wskazano, że straże miejskie nie powinny ich używać gdyż zaangażowanie strażników w ich obsługę "jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy".
Trzy przenośne fotoradary stojące w 2-tysięcznym Białym Borze (woj. zachodniopomorskie), gdy były obsługiwane przez straż miejską, przynosiły dochód nawet 3 milionów złotych rocznie, czyli blisko 10 proc. budżetu.
mas/ mam/