Pracownik, który zajmował się sprawą, nie przeczytał pisma i wsadził je do segregatora. Chełm stracił przez to 3,5 mln zł. "Jestem … (wulgaryzm) i bezsilny" – skomentował prezydent Jakub Banaszek i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji.
Miesiąc temu miasto otrzymało środki na remont ulic Lotniczej, Reytana, Żeromskiego. Dofinansowanie jednak przepadło. Z winy urzędnika.
„Mieliśmy wszystkie dokumenty, dokumentacje, poświęciliśmy dużo czasu na przygotowanie wniosków, otrzymaliśmy ponad 3,5 mln złotych dofinansowania (60%, czyli duży wkład własny), a naszym kolejnym, jedynym działaniem powinno być przesłanie podpisanych kilku kartek papieru. Niestety, ale Departament Architektury, Geodezji i Inwestycji tego nie zrobił” – poinformował prezydent Chełma w mediach społecznościowych.
Jak dodał, o całej sprawie dowiedział się z telefonu, od jednego z urzędników Urzędu Wojewódzkiego. „Kończąc rozmowę odp[owiedziałem], że sprawdzę, ale to na pewno jakaś pomyłka. Zapytałem o to dyrektora DAGI, a na moje pytanie czy wysłaliśmy dokumenty usłyszałem odp[owiedź] - tak. Pytam kiedy? Wczoraj. A do kiedy był termin? Jak gdyby nigdy nic - do przedwczoraj” – relacjonuje samorządowiec.
Pismo wpłynęło do urzędu miesiąc temu. Pracownik, który zajmował się tym tematem, nie przeczytał pisma i wsadził je do segregatora.
„Pracownik przyznał się kadrze kierowniczej, że nie doczytał pisma, tylko wpiął do segregatora. Przyznał się, że pismo przeczytał dopiero wczoraj” – czytamy we wpisie.
„Opisałem Państwu to szczegółowo, bo inaczej nie umiem. Po ludzku jest mi wstyd, jestem ….. (wulgaryzm) i bezsilny” – napisał Jakub Banaszek. „Nie zrealizujemy inwestycji, bo nie wysłaliśmy standardowej odpowiedzi, którą przygotowuje właściwy Departament. Nie zrealizujemy inwestycji, bo pracownik nie przeczytał dokumentu, wpiął do segregatora, a dyrektor nie nadzorował projektu. Sztywną zasadą przy projektach drogowych jest 30 dni na złożenie odpowiedzi. To co się wydarzyło, to kryminał” - podsumował.
To nie pierwsza sytuacja. Dwa lata temu z błędu urzędnika miasto też nie otrzymało środków na drogi - wniosek nie został zarejestrowany. Wówczas upoważniony pracownik umawiał się z pracownikiem urzędu wojewódzkiego na złożenie dokumentów po godz. 15, a ten nie odebrał dokumentów z biura podawczego.
„Ten pracownik niestety otrzymał wtedy szanse dalszej pracy i dzisiaj jest współwinny także tej sytuacji. Nie umiem odpowiedzieć, czy to działanie celowe, na ten moment odrzucam takie myśli, ale najprawdopodobniej zostaną podjęte jeszcze inne, niż dyscyplinarne, dodatkowe kroki” - zapowiedział.
Prezydent przeprosił za tę sytuację mieszkańców.
„Zdaję sobie sprawę, że jestem odpowiedzialny za całość i na końcu to ja odpowiadam, dlatego wiem też, że i ja powinienem ponieść odpowiedzialność” - zaznaczył. „Normalnie, w przypadku gdybyśmy rozmawiali o ministerstwie podałbym się do dymisji. W przypadku Prezydenta Miasta jest trochę inaczej. (…) Jeszcze raz deklaruję, że zrobię wszystko, żeby pozyskać te środki i wyremontować te ulice, a także naprawić wizerunek UM po tej sytuacji” – zapowiedział.
aba/