Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Samorządowcy są podzieleni w sprawie projektu PiS wydłużającego obecną kadencję samorządów. W opinii lokalnych przedstawicieli rządowej opozycji, PiS zmienia zasady w trakcie gry i robi to dla własnych korzyści. Politycy PiS wskazują z kolei, że termin wiosenny jest lepszy, bo pozwala samorządowcom opracować swój budżet.
Zdaniem prezydenta Sosnowca "majstrowanie" przy terminie wyborów samorządowych jest nie do przyjęcia. "Jest to kolejny przejaw psucia demokracji, robiony w interesie partyjnym. Mieszkańcy nas wybierają na określony czas. Jest to forma umowy społecznej. Jej łamanie jest oszustwem wobec naszych mieszkańców, naszych wyborców" – powiedział Arkadiusz Chęciński (KO).
Z kolei prezydent Rybnika Piotr Kuczera ocenił, że samorządowcy w większości negatywnie oceniają ten pomysł. "Zawarliśmy z wyborcami umowę społeczną na kadencję trwającą 5 lat. Wielu wskazuje na podtekst polityczny – na fakt, że potencjalna przegrana PiS w wyborach samorządowych – a wiadomo, że elektorat tej partii jest słabszy w dużych miastach – mogłaby dość mocno ukierunkować kampanię wyborczą do parlamentu, która mogłaby się sprowadzić do tłumaczenia się z wyników wyborów samorządowych" – powiedział Kuczera .
Jedynym – jego zdaniem – plusem takiego rozwiązania jest to, że wybrani wiosną nowi włodarze miast i gmin mieliby dość czasu, by przygotować i przedstawić własny projekt budżetu na kolejny rok. W przypadku jesiennej daty wyborów budżet na kolejny rok musi być przygotowany jeszcze przez poprzednika.
W ocenie Kuczery argumenty polityków partii rządzącej o trudnościach, jakie powoduje koincydencja dwóch elekcji nie są przekonujące. "Samorządy są technicznie z całą pewnością w stanie zorganizować i sprawnie przeprowadzić te kwestie, za które są odpowiedzialne przy organizacji wyborów" – zapewnił prezydent Rybnika.
Zdaniem przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi Marcina Gołaszewskiego z Koalicji Obywatelskiej, kadencja to umowa z wyborcami. Przypomniał, że to PiS w 2018 r. zmienił jej długość z 4 na 5 lat i wprowadził dwukadencyjność. "A teraz się dziwi, że terminy wyborów się pokrywają" - dodał.
"My umówiliśmy się z wyborcami na 5 lat, a rząd zmienia zasady w trakcie gry - nie jednak dla naszego dobra, dobra wyborców i naszych małych ojczyzn, lecz dla własnego politycznego zysku. PiS boi się bowiem, że wielu samorządowców - w tym prezydenci miast - mogłoby startować do Sejmu czy Senatu i pociągnąć listy opozycji, dając jej zwycięstwo" – przekonywał.
W opinii przewodniczącego, przesuwając datę wyborów samorządowych PiS grozi im palcem mówiąc: "wy pójdziecie do Sejmu, a my na pół roku przed wyborami samorządowymi wprowadzimy wam swoich komisarzy. To oni będą rządzić i poukładają wszystko tak, by odbić z waszych rąk miasta".
Zdaniem Gołaszewskiego, zmiana terminu wyborów wynika ze strachu PiS przed rozpoznawalnością, popularnością i poparciem, jakim cieszą się samorządowcy.
Podobnego zdania jest reprezentująca Nową Lewicę wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka. Również wskazała, że politycy PiS przedłużając obecną kadencję samorządową do pięciu lat wiedzieli, że efektem będzie kumulacja terminów wyborów - do parlamentu i samorządu.
Jej zdaniem, odwrócenie kolejności wyborów spowoduje, że działacze PiS, którzy nie zapewnią sobie mandatu parlamentarnego, będą próbowali dostać się do samorządów. "To czysta kalkulacja polityczna, PiS-owcy chcą sobie zapewnić władzę, bo władza daje im bezkarność" – podkreśliła wiceprezydent Łodzi.
Za wydłużeniem kadencji są natomiast działający w łódzkich samorządach politycy PiS. Przewodniczący klubu tej partii w Radzie Miejskiej w Łodzi Radosław Marzec wskazał, że przesunięcie terminu wyborów samorządowych jest niezbędne, aby prawidłowo przeprowadzić wybory parlamentarne.
"Należy pamiętać, iż cały proces wyborczy zaczyna się dużo wcześniej, bo od zbierania podpisów przed samą kampanią. Również trudno byłoby rozliczyć kampanie parlamentarną i samorządową, jeśli byłyby w tym samym terminie. Bardzo dobra propozycja i w pełni ją popieram" – zaznaczył.
Radny miejski Sebastian Bulak z PiS projekt przesunięcia terminu wyborów samorządowych ocenia jako bardzo dobrą inicjatywę.
"Większość samorządowców w momencie, w którym byli wybierani w październiku lub listopadzie, czyli pod koniec roku, narzekało, że odziedziczyli budżety uchwalone przez swoich poprzedników. Czas naprawić ten błąd i sprawić, by ekipy, które wygrywają wybory były odpowiedzialne w pełni za swój program i mogły realizować go w budżecie" – powiedział.
Wicemarszałek woj. łódzkiego i radny wojewódzki PiS Piotr Adamczyk nie zgadza się z argumentacją opozycji o zmianie reguł w trakcie gry. Jak mówił, wydłużenie kadencji dla samorządowców nie jest kłopotem i dociera do niego wiele głosów popierających tę inicjatywę.
"Słyszę dobre opinie ze względu na dostosowanie do oczekiwań postulatów samorządowców, które były przez nich przekazywane od dawna. Dotyczyły one cyklu tworzenia budżetu, który dostawali na cały rok w +spadku+ po poprzednikach. Po wyborach wiosną będą mogli od razu przystapić do prac nad +swoim+ budżetem. W związku z tym kiedyś trzeba było przesunąć termin wyborów z jesieni na wiosnę. Nie ma takiego momentu, żeby nie powiedzieć, że jest to zmiana reguł w trakcie gry. To jest najlepszy moment, aby przy okazji problematycznego zbiegu dwóch terminów wyborczych, przesunąć wybory samorządowe na najbardziej oczekiwany przez samorządowców okres wiosenny" – przekonywał.
Reprezentujący wnioskodawców projektu o przesunięciu kadencji samorządow poseł Paweł Hreniak (PiS), powiedział, że argumentem za zmianą kalendarza wyborczego jest potrzeba uniknięcia "kolizji i zamieszania". "Myślę, że wszystkim nam zależy na tym, żeby te wybory były jak najbardziej przejrzyste, żeby były tak zrealizowane, aby nikt nie mógł podnosić i kwestionować ich wyniku" - przekonywał.
Pozytywnie o przeniesięciu terminu wyborów wypowiedział się też burmistrz Trzebnicy Marek Długozima. Jego zdaniem jedną z największych zalet przeniesienia terminu jest fakt, że nowo wybrany burmistrz sam będzie konstruował swój pierwszy budżet.
„Jako doświadczony samorządowiec w pełni się zgadzam z argumentem przedstawionym choćby przez posła (PiS) Pawła Hreniaka, który jest w grupie inicjującej zmianę terminu wyborów z jesieni 2023 roku na wiosnę 2024 roku. Ja bym je nawet przesunął na czerwiec, by spokojnie można było prowadzić kampanię. Taka kumulacja w jednym terminie jesiennym spowodowałaby problemy organizacyjne, problemy z rozliczeniem, ciszą wyborczą” - powiedział w rozmowie z PAP burmistrz Długozima.
Podkreślił, że jest wielu kandydatów, którzy startują zarówno w wyborach do parlamentu, jak i tych samorządowych, więc problemy byłyby skumulowane na kilku płaszczyznach.
„To są przecież osobne, dodatkowe karty do głosowania, dodatkowi mężowie zaufania. A co z członkami komisji wyborczych, kto przerobiłby tę liczbę kart. Zaraz pojawiłby się problemy, że wyniki wyborów są opóźnione, albo jakieś inne pretensje. Kto nie organizował wyborów ten nie wie, jakie to duże wyzwanie logistyczne. Dzięki rozdzieleniu i przeniesieniu wyborów samorządowych unikniemy bałaganu” - powiedział Długozima.
Posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy wydłużający kadencję samorządów do 30 kwietnia 2024 roku. Celem tej inicjatywy jest przesunięcie wyborów samorządowych z jesieni 2023 roku na wiosnę 2024 roku, aby nie kolidowały z wyborami parlamentarnymi.
Wybory samorządowe wypadają jesienią 2023 r. w związku z tym, że w 2018 r. wydłużono kadencję samorządów z 4 do 5 lat (ostatnie wybory samorządowe odbyły się 21 października 2018 roku). Jesienią 2023 r. wypada konstytucyjny termin wyborów parlamentarnych (ostatnie odbyły się 13 października 2019 roku). Na wiosnę 2024 r. wypadają natomiast wybory do Parlamentu Europejskiego (ostatnie odbyły się 26 maja 2019 r.). W związku z tym już na początku czerwca przedstawiciele PiS zapowiedzieli złożenie poselskiego projektu ustawy ws. przeniesienia wyborów samorządowych z jesieni 2023 r. na wiosnę 2024 r. Wskazywali, że przemawiają za tym m.in. argumenty logistyczne.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak podkreślił w ub. tygodniu w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", że "każda najdrobniejsza nieprawidłowość będzie z pewnością podnoszona, a przy takim spiętrzeniu czynności do wykonania o błąd ludzki nietrudno". "Dlatego uważam, że wybory samorządowe należy opóźnić" – oświadczył.
lun/ mrr/ bap/ itm/ mp/