Fot. UG Celestynów
W okresie pomiędzy zgłoszeniem zagrożenia przez dyrektora szkoły a przeprowadzeniem testów przez sanepid i otrzymaniem wyników nie ma rozwiązania prawnego, umożliwiającego dyrektorowi podjęcie decyzji o zawieszeniu zajęć - zwraca uwagę Witold Kwiatkowski, wójt gminy Celestynów, który Jako jeden z pierwszych samorządowców testował procedury w praktyce.
Serwis Samorządowy PAP: Jako jeden z pierwszych samorządowców testował Pan w tym roku szkolnym procedurę zawieszania zajęć w szkole. Na jakim etapie jest sprawa szkoły w Ostrowie?
Witold Kwiatkowski, wójt gminy Celestynów: W poniedziałek, 31 sierpnia, późnym popołudniem, zostałem poinformowany przez dyrektora szkoły podstawowej w Ostrowie o wystąpieniu prawdopodobieństwa, że jedna z nauczycielek może być zarażona wirusem COVID-19. W dniu 27 sierpnia w szkole odbyła się rada pedagogiczna z udziałem tej nauczycielki. Zaistniało więc realne zagrożenie rozszerzenia się koronawirusa na pozostałych pracowników szkoły. W ostatniej możliwej chwili, jeszcze przed 1 września, po uznaniu, że nie możemy narażać uczniów i rodziców na niebezpieczeństwo zarażenia, podjęta została decyzja, że rok szkolny będzie rozpoczęty zdalnie.
Zgodnie z procedurą do zawieszenia zajęć potrzebne jest współdziałanie trzech ośrodków: samorządu, sanepidu i dyrektora szkoły. Udało się tak szybko zadziałać w tym trójkącie?
W.K.: Decyzję o rozpoczęciu roku szkolnego w systemie zdalnym podjęliśmy wspólnie z dyrektorem szkoły.
Trzeba było reagować z godziny na godzinę. Wiem, że pan dyrektor wcześniej skontaktował się w tej sprawie z sanepidem. Problemem okazało się to, że zgodnie z przepisami, opinię w sprawie zawieszenia zajęć inspekcja sanitarna może wydać dopiero po otrzymaniu wyniku testu, a to trwa. Natomiast decyzję trzeba było podjąć natychmiast.
Tu jest Pana zdaniem luka w procedurze?
W.K.: Wszystkie zobowiązane strony działają zgodnie z obowiązującymi przepisami, mając na względzie bezpieczeństwo uczniów i pracowników szkoły.
Niemniej jednak uważam, że pojawiła się luka w przepisach. Polega ona na tym, że w okresie pomiędzy zgłoszeniem zagrożenia przez dyrektora szkoły a przeprowadzeniem testów przez sanepid i otrzymaniem wyników nie ma rozwiązania prawnego, umożliwiającego dyrektorowi podjęcie decyzji o zawieszeniu zajęć.
Prawda jest taka, że dopiero konkretne sytuacje życiowe pokazują, że nie da się wszystkiego przewidzieć i konieczna jest zmiana przepisów. Myślę, że każdy na naszym miejscu zrobiłby to samo, bo chodzi przecież o zdrowie ludzi.
W związku z oczekiwaniem na wynik testu zaszła konieczność wprowadzenia 2 września dnia wolnego od zajęć. Zaistniała sytuacja jest dla nas nowym i trudnym doświadczeniem, ale najtrudniejszym dla samych nauczycieli i ich najbliższych. Wszyscy, szczególnie uczniowie, nauczyciele i rodzice liczyliśmy na normalny rok szkolny mimo wyjątkowej rzeczywistości funkcjonowania w pandemii.
Okazało się, że mieli Panowie rację, bo wynik testu jest pozytywny…
W.K.: Niestety tak. Okazało się, że nauczycielka jest zakażona koronawirusem. Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Otwocku niezwłocznie po uzyskaniu wyniku testu wydał opinię – zgodę na prowadzenie edukacji w systemie zdalnym do czasu zakończenia kwarantanny personelu. Pozostajemy w stałym kontakcie z sanepidem. Dyrektor szkoły oficjalnym pismem wystąpił również o zajęcie stanowiska przez organ prowadzący. Oczywiście w świetle tych wszystkich okoliczności przychyliłem się do wniosku dyrektora.
W związku z nowymi przepisami skracającymi okres kwarantanny z 14 do 10 dni, zajęcia zawieszone będą do niedzieli włącznie. W porozumieniu z dyrektorem szkoły na bieżąco będziemy otrzymywać informacje o samopoczuciu nauczycieli. Od ich stanu zdrowia uzależnione będą kolejne decyzje, które będziemy podejmować, mając na względzie bezpieczeństwo ludzi.
Rozmawiała Anna Banasik