Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiedział na 1 września pikietę protestacyjną, powodem rekordowa inflacja i niskie pensje w oświacie. Minister edukacji i nauki Przemysła Czarnek ripostuje, że ZNP nie zwraca uwagi na rzeczywistość, a za rządów PiS nastąpił ogromny wzrost nakładów na oświatę.
"To nie nowość, że związane z Lewicą @ZNP_ZG nie zwraca uwagi na rzeczywistość, ale - chcę zasmucić Pana @Broniarz, to wcale nie zmienia rzeczywistości ogromnego wzrostu nakładów na oświatę za rządów @pisorgpl: 60 proc. wzrostu subwencji oświatowej, od 47 do 76 proc. wzrostu wynagrodzeń, 321 proc. wzrostu nakładów inwestycyjnych na oświatę itp. I będą rosły jeszcze bardziej" - napisał w środę na Twitterze szef MEiN.
To reakcja na zapowiedź ZNP, iż tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego, przed siedzibą resortu w samo południe odbyć ma się nauczycielska pikieta.
"Idziemy na pikietę, ponieważ: mamy rekordowo wysoką inflację i rekordowo niskie pensje w oświacie – 3690 zł brutto dla początkującego nauczyciela państwo nie ceni nauczycieli" - pisze związek w zapowiedzi wydarzenia.
W pikiecie oprócz nauczycieli wziąć udział mają także "przedstawiciele rodziców i oświatowych organizacji społecznych oraz liderzy edukacyjni".
"Chcemy edukacji na miarę XXI, a nie XIX wieku z odchudzoną podstawą programową, 20-osobowymi klasami i wsparciem specjalistów; chcemy edukacji dobrze i racjonalnie finansowanej, w tym realnej poprawy sytuacji materialnej nauczycieli i pracowników, edukacji z profesjonalną i dowartościowaną kadrą chcemy edukacji ukierunkowanej na kluczowe kompetencje, a nie szczegółowe wiadomości, edukacji opartej na autonomii i samodzielności szkół, a nie centralnie sterowanej" - pisze związek.
W odpowiedzi szef MEiN opublikował grafikę.
js/