Wyrzucenie z pracy i spotkanie z prokuratorem grozi Marianowi Toruńskiemu. Ten kętrzyński radny i jednocześnie kierownik Rejonu Energetycznego w Kętrzynie korzystał przez kilka miesięcy z prądu bez umowy - przedstawia sprawę "Gazeta Olsztyńska".
Komisja dyscyplinarna Zakładu Energetycznego w Olsztynie ma zadecydować we wtorek o losie wiceprzewodniczącego kętrzyńskiej Rady Miejskiej Mariana Toruńskiego. Nie wiadomo, czy konsekwencje dotkną też dyrektora RE, który swojego podwładnego potraktował wyjątkowo łagodnie.
Historia ma swój początek w listopadzie ub. roku. Wtedy to Toruński odebrał pozwolenie na budowę domku jednorodzinnego. Załatwił wszelkie formalności, poza jedną - nie podpisał ze swoim macierzystym zakładem umowy o prowizoryczne zasilenie placu budowy. Przypomniał sobie o tym dopiero w kwietniu. Jak to zwykle wtedy bywa, po otrzymaniu zgłoszenia na plac budowy pojechała ekipa z RE, aby zamontować licznik. Na miejscu czekało ich zaskoczenie - licznik już był, tyle że bez plomb. Na dodatek wskazywał zużycie 90 kWh prądu.
Monterzy natychmiast powiadomili o tym dyrektora RE w Kętrzynie Bogusława Pyrzanowskiego. Ten przekazał protokół i resztę dokumentacji do Olsztyna i... podpisał z Toruńskim umowę na dostarczanie energii na plac budowy.
- Gdyby taka wpadka przydarzyła się zwykłemu użytkownikowi, to natychmiast miałby odcięty prąd - mówi anonimowy pracownik RE. - Na ponowne podłączenie musiałby zaczekać, aż uregulowałby należności, a do tego zapłaciłby karę.
Pyrzanowski nie chciał tego skomentować, a całą sprawę starał się zbagatelizować. - Ponieśliśmy straty w wysokości 30 zł - tłumaczy.
Inaczej na sprawę patrzą w Zakładzie Energetycznym w Olsztynie, któremu podlega ketrzyński RE. Elżbieta Banasiewicz-Burdal, rzeczniczka ZE, zapewnia, że Marian Toruński zostanie ukarany. O tym, jaka to będzie kara, ma zadecydować komisja. Według Banasiewicz-Burdal, Toruńskiemu grozi wyrzucenie z pracy. A dodatkowo sprawa trafi do prokuratury.
Sam radny nie chce komentować sprawy. W sprawę włączył się ostatnio także poseł Mieczysław Aszkiełowicz. Jak mówi, docierają do niego informacje, że w firmie trwa "polowanie" na pracowników, którzy ujawnili sprawę licznika Toruńskiego. - Niech ich ręka Boska broni karać uczciwych ludzi, którzy nie godzą się na takie przekręty! - ostrzega poseł. - Ci ludzie powinni być nagrodzeni za to, że pozbywają się ze swoich szeregów drobnych krętaczy.
Zbigniew Nowak, przewodniczący Rady Miejskiej, mówi, że tego rodzaju sprawy powinny trafiać do komisji etyki. Tyle że takiej komisji w kętrzyńskiej radzie nie ma. - Już drugą kadencję leżą w szufladach moje projekty uchwał powołujących komisję etyki - przyznaje Nowak. - Szkoda, że taka komisja nie powstała, bo w tej kadencji miałaby pełne ręce roboty. (PAP)