Co gdy w ramach prawa do informacji radny chce mieć dostęp do korespondencji z okręgu wyborczego? M.in. o to pytali sekretarze na Forum zorganizowanym przez ZPP
Co gdy w ramach prawa do informacji radny chce mieć dostęp do korespondencji z okręgu wyborczego? Czy można radnego nie wpuścić do pomieszczenia, w którym nie ma materiałów? – m.in. takie pytania mają samorządowcy.
We wtorek w Warszawie odbyło się Ogólnopolskie Forum Sekretarzy i Dyrektorów Wydziałów Organizacyjnych organizowane przez Związek Powiatów Polskich. Jednym z tematów sesji były skutki ostatnich zmian prawnych w samorządowych ustawach ustrojowych dla funkcjonowania starostw i urzędów miast na prawach powiatu.
Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura ZPP zwrócił uwagę na kłopotliwe przepisy tzw. ustawy zwiększającej udział obywateli, która została uchwalona na początku ubiegłego roku. Ustawa ta nie tylko zmieniła Kodeks wyborczy (m.in. zmiana definicji znaku „X”, dwie komisje obwodowe, transmisja z lokalu wyborczego), lecz również wprowadziła nowe rozwiązania do ustaw samorządowych.
Zmienione przepisy dotyczą funkcjonowania organów (obowiązkowy budżet obywatelski w miastach na prawach powiatu czy obywatelska inicjatywa uchwałodawcza) i kontrolowania organów (rejestracja imiennych głosowań radnych, transmisja i nagrywanie obrad, prawo radnego dostępu do informacji). Nowelizacja wprowadziła również odrębną komisję ds. skarg wniosków i petycji oraz nadała uprawnienia przewodniczącemu rady wobec pracowników starostwa.
Jak podkreślał Grzegorz Kubalski, koszty wdrażania nowych rozwiązań spadły na samorządy. Chodzi przede wszystkim o zakup urządzeń do transmitowania i utrwalania obrad rad, ale ekspert ZPP odniósł się również m.in. do przepisu, zgodnie z którym głosowania jawne na sesjach rady odbywają się za pomocą urządzeń umożliwiających sporządzenie i utrwalenie imiennego wykazu głosowań radnych
„Zdarzało się i bez tego przepisu, że głosowania imienne przeprowadzaliśmy i nie trzeba było do tego specjalnego sprzętu. Teraz obowiązkowo musimy posługiwać się urządzeniami teleinformatycznymi, a inne tradycyjne rozwiązania dopuszczono tylko, jeśli system się zepsuł. W ten sposób został otworzony rynek dla producentów oprogramowania. (…) To są wydatki, które nigdy się nie zwrócą” – komentował Grzegorz Kubalski.
Wspomniał również o kosztach związanych z pracą komisji do spraw wniosków i petycji. „Mamy większe wydatki, bo działa jeszcze jedna komisja, mamy obciążenie administracyjne, bo ktoś musi się nią zająć” - wskazywał. Jak podkreślał, w powiatach zdarzają się przeciętnie dwa wnioski rocznie, którymi taka komisja może się zająć, a trzeba włożyć prace w przygotowanie sprawozdania, „mówiącego o tym, że nie było nad czym pracować”.
Najwięcej emocji wśród uczestników forum wzbudziło prawo indywidualnej kontroli radnego. Zgodnie z ustawą w związku z wykonywaniem mandatu radny ma prawo do uzyskania informacji i materiałów oraz wstępu do pomieszczeń, w których one się znajdują. Radny ma też prawo wglądu w działalność urzędu gminy/starostwa, a także m.in. spółek z udziałem JST czy spółek handlowych z udziałem samorządowych osób prawnych. Obowiązują przy tym dwa ograniczenia: „jeżeli nie narusza to dóbr osobistych” oraz „z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej”.
„W świetle tego przepisu radny w ramach mandatu będzie w stanie zmieścić wszystko. (…) Radny może wejść do dowolnej spółki, w której jest udział gminy, powiatu czy województwa i żądać dostępu do informacji. (…) Nawet nie jest wymagane, żeby to była spółka ze stuprocentowym udziałem, wystarczy jakikolwiek udział, nawet nie większościowy” – komentował Grzegorz Kubalski.
Dodał jednak, że „trzeba stosować zdrowy rozsądek”. „Jeżeli radny próbuje uzyskać dokumenty, które w normalnym trybie byłyby nie do uzyskania przez właściciela tej spółki, to on tak samo nie powinien otrzymać do nich dostępu” - stwierdził.
Jak mówił, można dwojako interpretować zapis „z zachowaniem tajemnicy prawnie chronionej”. Albo że to radny jest zobowiązany zachować tajemnicę, albo że jest to odpowiedzialność podmiotu wezwanego do udostępnienia informacji.
„Orzecznictwo sądowe może przyjąć pierwszą interpretację, która otwiera radnemu dostęp do wszystkiego, o czym sobie tylko zamarzy, a może przyjąć tę drugą, gdzie będziemy mieli do czynienia z pewną racjonalizacją tego przepisu” – ocenił ekspert. „Przepis jest napisany nieracjonalnie, nieprecyzyjnie, bez orzecznictwa nie będzie wiadomo, jak w praktyce ma to de facto funkcjonować” – dodał.
Uczestnicy forum sekretarzy chcieli wiedzieć m.in., czy radny sam przesądza, czy w danym pomieszczeniu dane informacje się znajdują. Jak wskazywali, „przecież tych dokumentów może tam nie być”, więc czy można odmówić radnemu wstępu.
„To byłoby niewpuszczenie radnego do danego pomieszczenia, a on twierdzi, że tam są dokumenty. Potem zaczyna się postępowanie dotyczące utrudniania pracy radnemu (…) prokuratura oceni, czy to było dopuszczalne, czy nie. Radziłbym zachowanie zdrowego rozsądku” - powiedział.
Jedna z uczestniczek dopytywała, co w sytuacji, gdy radny chce mieć dostęp do korespondencji z okręgu wyborczego.
„Mamy tu do czynienia z kwestią ochrony danych osobowych, więc pełne udostępnienie korespondencji jest niemożliwe bez jej zanonimizowania” – ocenił Kubalski. „Po drugie te wnioski, które mają charakter wniosków wszczynających postępowanie administracyjne, podlegają pod przepisy Kodeksy postępowania administracyjnego ograniczające dostęp do akt sprawy wyłącznie do organu i strony, a zatem uznałbym, że jest to tajemnica, która uniemożliwia przekazanie dokumentów” – wskazał Kubalski.
aba/