Aptekarze w oświadczeniu uzasadnili swoją decyzję m.in. brakami kadrowymi. „Sytuacja ta m.in. jest skutkiem decyzji władz centralnych o zamknięciu szkół, przedszkoli oraz żłobków. W konsekwencji wiele farmaceutek i farmaceutów musiało się zająć dziećmi” – napisali w oświadczeniu.

Przypomnieli, że w godzinach funkcjonowania apteki zawsze musi przebywać w niej magister farmacji. Nikt nie ma podstaw do tego, by nakazać kierownikowi pracy ponad normy wynikające z Kodeksu Pracy. Pracownik musi mieć prawo do 11 godzin nieprzerwanego wypoczynku.

Drugim powodem decyzji jest możliwość zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Wskazali m.in., że niebezpieczne jest komunikowanie się z klientami przez okienko w drzwiach apteki. „(…) W okienku powstaje przepływ powietrza skierowany do wnętrza apteki. (…) Jeśli pochylimy się nad takim okienkiem, to nasza twarz znajdzie się w strumieniu powietrza wpływającego do apteki. Teraz wystarczy, że zarażona osoba z drugiej strony coś powie (…), uwolnione zostają miliony zarazków, które niesione prądem powietrza momentalnie dostają się do naszych płuc” – wskazali.

Aptekarze podkreślili, że w godzinach nocnych o mieszkańców dba oddział ratunkowy szpitala powiatowego. Zapewnia on leki, jeśli zajdzie konieczność ich podania. „Nadmieniamy, że apteki nie sprzedają leków ratujących życie” – zaznaczono w oświadczeniu.

Rzecznik starostwa poinformował, że święta od godz. 8 dyżurowała będzie jedna apteka w mieście. W Wielką Sobotę czynna będzie do godz. 20, a w Niedzielę Wielkanocną i świąteczny poniedziałek do godz. 18. „Obecnie najbliższymi całodobowymi aptekami są dwie placówki w Bielsku-Białej” – zaznaczył Dariusz Szatanik. W Żywcu mieszka ponad 30 tys. osób. Jest oddalony od Bielska-Białej o ok. 20 km. Niektóre miejscowości Żywiecczyzny są oddalone nawet o ponad 50 km.

szf/ jp/