Odejście od "ozi", rozróżnianie form współpracy z tajnymi służbami PRL, powrót do zakazu funkcji publicznych dla "kłamców lustracyjnych" - to założenia prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy lustracyjnej
Odejście od pojęcia osobowego źródła informacji, rozróżnianie form współpracy z tajnymi służbami PRL, powrót do 10 lat zakazu funkcji publicznych dla "kłamców lustracyjnych" - to założenia prezydenckiego projektu nowelizacji przyjętej w październiku ustawy lustracyjnej.
Prezydent Lech Kaczyński w piątek przesłał Sejmowi swój projekt nowelizacji ustawy z 18 października, która wprowadziła nowe zasady lustracji.
Ustawa pt. "O ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów" wejdzie w życie w pierwszych dniach marca 2007 r. Likwiduje ona Sąd Lustracyjny i urząd Rzecznika Interesu Publicznego, przekazuje lustrację do Instytutu Pamięci Narodowej; badane obecnie przez RIP i Sąd Lustracyjny oświadczenia osób publicznych zastępuje zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL, od których można odwoływać się do sądu cywilnego.
Prezydent chce, by do marca przyjęto jego nowelizację. Jest ona całościowym, obszernym projektem, który miałby całkowicie zastąpić ustawę z 18 października. Projekt prezydenta - tak jak zapowiadał, podpisując ustawę - przywraca oświadczenia lustracyjne, które badałby nowy pion lustracyjny IPN w procedurze karnej, a ich prawdziwość stwierdzałyby sądy okręgowe, właściwe dla miejsca zamieszkania lustrowanego.
Prezydent proponuje powrót do definicji tajnej współpracy ze służbami specjalnymi PRL z obecnie obowiązującej ustawie lustracyjnej z 1997 r. I tak projekt stanowi, że "współpracą w rozumieniu ustawy jest świadoma i tajna współpraca z ogniwami operacyjnymi lub śledczymi organów bezpieczeństwa państwa w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
Taką współpracą ma być też "działanie, którego obowiązek wynikał z ustawy obowiązującej w czasie tego działania w związku z pełnioną funkcją, zajmowanym stanowiskiem, wykonywaną pracą lub pełnioną służbą - jeżeli informacje przekazywane organom bezpieczeństwa państwa stwarzały zagrożenie dla wolności i praw człowieka i obywatela oraz dóbr osobistych innych osób".
Według prezydenta, oświadczenia lustracyjne składaliby ci urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r., którzy pełnią funkcje publiczne określone w nowej ustawie (ok. 400 tys. osób). Nowością jest zapis, że osoby składające oświadczenie byłyby zwolnione z mocy prawa z obowiązku zachowania tajemnicy państwowej (dziś oświadczenia lustracyjne są tajne - jeśli podają one szczegóły współpracy).
Oświadczenia publikowano by w Biuletynie Informacji Publicznej IPN w formie elektronicznej. Ujawnienie tej części oświadczenia, w której dana osoba opisuje swą współpracę lub służbę, byłoby możliwe za zgodą tej osoby.
Prawdziwość oświadczeń badałby prokurator planowanego w prezydenckim projekcie Biura Lustracyjnego IPN - w takiej kolejności, w jakiej ustawa wymienia funkcje publiczne (od najważniejszych osób w państwie - PAP). Mając wątpliwość co prawdziwości czyjegoś oświadczenia, biuro wzywałoby daną osobę do złożenia wyjaśnień i w razie dalszych wątpliwości, występowałoby do sądu okręgowego o zbadanie prawdziwości oświadczenia.
Sąd badałby sprawę w trybie karnym w składzie 3 sędziów. Do tego sądu mogłaby też się skarżyć osoba umieszczona w spisie współpracowników służb PRL, a także osoba podlegająca nowej lustracji, pomówiona o agenturalność.
Rozprawa byłaby jawna, chyba że o wyłączenie jawności wniosłaby osoba lustrowana. Od wyroku można byłoby składać apelację do sądu II instancji. Kasację do Sądu Najwyższego mógłby składać w takich sprawach w rok od wyroku tylko minister sprawiedliwości oraz - na wniosek osoby lustrowanej - Rzecznik Praw Obywatelskich.
Według projektu, prawomocne orzeczenie sądu o czyimś kłamstwie w oświadczeniu jest "obligatoryjną przesłankę pozbawienia tej osoby pełnionej przez nią funkcji publicznej"; nie mogłaby ona też przez 10 lat pełnić funkcji podlegających lustracji.
Za zeznanie nieprawdy w postępowaniu lustracyjnym groziłaby kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Jeżeli uczynił to były oficer służb PRL, podlegałby on karze od 6 miesięcy do lat 8. Dodatkową karą byłby zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 10 lat.
Projekt stanowi, że każdy ma prawo dostępu do akt służb specjalnych PRL z IPN, dotyczących osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie (prezydent, parlamentarzyści, ministrowie, prezesi głównych urzędów, trybunałów, sądów, prokuratorzy, szefowie mediów i ich wydawcy oraz redaktorzy naczelni). Informacje te udostępniano by w Biuletynie Informacji Publicznej IPN. Ujawnieniu nie podlegałyby dane wrażliwe, m.in. wyznanie, zdrowie, życie seksualne.
Szefa Biura Lustracyjnego IPN powoływałby na 3 lata, spośród prokuratorów tego biura, premier na wniosek Prokuratora Generalnego zgłoszony w porozumieniu z prezesem Instytutu.
Do zadań Biura Lustracyjnego należałoby m.in. publikowanie katalogów osób, wobec których zachowały się dokumenty wytworzone przez daną osobę jako tajnego informatora; z których treści wynika, że dana osoba była traktowana przez organy bezpieczeństwa PRL jako tajny informator; zobowiązała się do dostarczania informacji oraz realizowała zadania od służb.
Według projektu, katalogi te IPN tworzyłby oddzielnie dla każdej kategorii współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Załącznik do projektu stanowi, że będą to m.in. takie kategorie współpracy ze służbami PRL jak: tajny współpracownik, kontakt operacyjny (osoba, która informowała służby, ale w odróżnieniu od TW, nie podpisywała zobowiązania do współpracy - często byli to członkowie PZPR), konsultant (naukowiec służący służbom fachową wiedzą), kontakt obywatelski (ktoś, kto z własnej inicjatywy informował o czymś służby), kontakt służbowy (osoba, która z racji funkcji musiała kontaktować się ze służbami, np. dyrektor zakładu pracy) oraz osoby, które udostępniały służbom mieszkania jako tzw. lokale kontaktowe lub skrzynki kontaktowe do korespondencji.
Oznacza to odejście od jednorodnego terminu osobowego źródła informacji, które wprowadziła ustawa z 18 października. Krytykowano je za wymieszanie różnych form współpracy - bez rozróżniania na te najbardziej szkodliwe i na te, w których ramach spotkania z funkcjonariuszem SB były np. obowiązkiem służbowym.
Katalogi IPN mają zawierać m.in. informacje o rodzajach dokumentów o danej osobie; wzmiankę o ewentualnych jej wyjaśnieniach, informację o wyniku postępowania lustracyjnego.
Biuro to ma też przygotowywać i publikować katalogi osób, wobec których organy bezpieczeństwa PRL zbierały tajnie informacje; wobec których nie stwierdzono istnienia dokumentów świadczących, że byli funkcjonariuszami bezpieczeństwa lub że współpracowali z tymi organami PRL (to forma zastąpienia zlikwidowanego przez ustawę z 18 października statusu pokrzywdzonego - wyróżniającego osoby inwigilowane w PRL - PAP).
Mają być też publikowane katalogi osób, które zajmowały kierownicze stanowiska w PPR i PZPR oraz Zjednoczonym Stronnictwie Ludowym i Stronnictwie Demokratycznym, a także były członkami rządu do 1989 r.
Projekt wprowadza możliwość odwołania prezesa IPN, jeśli "nie wypełniałby obowiązków nałożonych przez ustawę".
Według projektu, do okresów pracy urzędników Służby Cywilnej nie będzie się wliczać okresów zatrudnienia w partii komunistycznej i w organach bezpieczeństwa PRL.
Postępowania lustracyjne niezakończone przed wejściem w życie projektu prezydenta, toczyłyby się według przepisów dotychczasowych, z tym, że uprawnienia Rzecznika Interesu Publicznego przejąłby szef Biura Lustracyjnego IPN. Procesy przed Sądem Lustracyjnym wszczęte przed wejściem w życie tej ustawy i niezakończone w I instancji do zniesienia Sądu Lustracyjnego, przejęłyby właściwe sądy okręgowe. (PAP)