Zanim Jacek Kurski został posłem, rozpętał trzy wielkie afery na Pomorzu. Za każdym razem walczył z układem. Wszystkie sprawy prokuratura umorzyła - pisze "Gazeta Wyborcza" w korespondencji z Gdańska.
O "bulterierze Kaczyńskich", jak sam siebie nazywa, znów głośno. W ubiegłym tygodniu złożył w Prokuraturze Krajowej doniesienie, że PZU nielegalnie finansowała kampanię wyborczą Donalda Tuska. Jak pisała "GW" w piątek, na razie żaden świadek nie potwierdził zarzutów Kurskiego. Dziś prokuratura warszawska podejmie decyzję, czy sprawę umorzyć, czy wszcząć śledztwo.
Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Gdańsku właśnie umorzyła kolejną sprawę, którą Jacek Kurski nagłośnił tuż przed objęciem mandatu posła PiS. Jesienią 2005 r., odchodząc z rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa funduszu Danutę Grodzicką-Kozak.
- Z funduszu wyprowadzono grube miliony, które posłużyły osobom zaprzyjaźnionym z panią prezes do prywatyzacji dużej firmy państwowej. Wokół funduszu zbudowano swoisty układ, który jest ochraniany przez Platformę Obywatelską - twierdził Kurski.
W 2002 r. Jacek Kurski oskarżył marszałka pomorskiego Jana Kozłowskiego (PO) i jego zastępcę Marka Biernackiego (dziś posła PO) o udział w "nieformalnym układzie polityczno-biznesowym". Kurski zawiadomił o popełnieniu przestępstwa przy sprzedaży przez marszałka sieci kin Neptun Film. Uznał, że samorząd pozbywa się ich za tanio.
Konferencję prasową zwołał podczas swej kampanii wyborczej, gdy walczył o fotel prezydenta Gdańska. Wybory przegrał, sprawę po kilku miesiącach umorzono, ale inwestor - gotów zapłacić 22 mln zł - się wycofał. Samorząd trzy lata szukał innego, w końcu firma poszła za 23,5 mln zł.
W 2001 r. ówczesny marszałek województwa Jan Zarębski doprowadził do odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska wicemarszałka. Kurski odwdzięczył się zawiadomieniem o przestępstwie i publicznymi oskarżeniami: - W sejmiku dominuje polityka geszeftu i pieniądza. Województwo zaciągnęło kredyty w tym samym banku, w którym rachunki prowadzi firma Zarębskiego Nata-Lonza. W czym przeszkadzam, że muszę odejść? Tym, że przeciwstawiałem się nieformalnemu układowi, w którym zarząd województwa jest dodatkiem do wytwórni wody gazowanej Nata.
Zawiadomienie Kurskiego, kilkanaście stron, dotyczyło wielu aspektów działalności samorządu. I tym razem prokuratura nie doszukała się żadnych nadużyć.(PAP)