Tu nie chodzi o zbieranie papierów, ale o bezpieczeństwo dzieci - tak o tzw. ustawie Kamilka i wątpliwościach z nią związanych mówiła Marta Hołub, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1 we Wrocławiu.
Hołub w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP, że ustawa Kamilka, lub inaczej lex Kamilek, wywołała pewne zamieszanie w kręgach m.in. nauczycieli i dyrektorów szkół. Przede wszystkim wątpliwości budzi przepis o konieczności przedstawienia zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego przez osoby, które mają wziąć udział w zajęciach z małoletnimi. Dyrektorka przyznała, że ten fragment ustawy pozostawia szerokie pole do interpretacji, w efekcie utrudniając jego właściwą interpretację.
"Cały czas w środowisku dyrektorskim toczy się dyskusja dotycząca osób zapraszanych do szkół, np. przedstawicieli fundacji, różnych osób, które organizują dla dzieci warsztaty, prowadzą pogadanki np. na temat niepełnosprawności, babcie, które są zapraszane do grup przedszkolnych [...]. Czy one też powinny przedstawić zaświadczenie z KRK i być sprawdzone?" - pytała Hołub. Jak zauważyła, takie zajęcia odbywają się pod ścisłym nadzorem i w obecności nauczyciela.
Dyrektorka podkreśliła, że niejasności ws. zaświadczenia o niekaralności powodują inne, bardziej znaczące problemy organizacyjne.
"Moja szkoła organizuje praktyki studenckie. Studenci, którzy przychodzą na praktyki, okazali zaświadczenie o niekaralności, zostali sprawdzenie w KRK. Ale okazało się, ze mój nauczyciel, który jest opiekunem praktyk, także musi przedstawić na uczelni zaświadczenie o niekaralności. Zastanawiam się jaki jest tego cel, bo przecież odpowiednie dokumenty są u mnie w szkole, a będąc opiekunem praktyk studenckich pracuje z osobami dorosłymi" - zastanawiała się Hołub. Dodała, że problemy w tej sprawie mają również dyrektorzy szkół branżowych. Pracodawcy, z obawy o naruszenie nowych przepisów o ochronie małoletnich, nie chcą podejmować współpracy w organizowaniu praktyk.
"Kolejny mój niepokój właśnie budzi też to, że ustawa nie jest do końca spójna z Kartą Nauczyciela, właśnie jeśli chodzi o te zaświadczenie z KRK. Bo tutaj Karta Nauczyciela mówi o dopuszczalnej trzymiesięcznej przerwie w zatrudnieniu i braku konieczności okazywania zaświadczenia KRK, a w ustawie o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczości, już takiego zapisu nie ma. Więc która z tych ustaw jest w tym momencie ważniejsza?" - przekazała dyrektorka.
Hołub zwróciła także uwagę na kwestię przyjmowania do pracy osób z obywatelstwem innego kraju.
"Miałam problem w szkole z zatrudnieniem obcokrajowców i osób, które pracowały wcześniej za granicą (na Ukrainie i w Wielkiej Brytanii), ponieważ za okres pracy zagranicą też musiały dostarczyć zaświadczenie o niekaralności, a nie były w stanie tego zrobić. Jak oni mają dostarczyć zaświadczenia ze swojego kraju? Na szczęście pojawiło się +dojaśnienie+, że wystarczy ich oświadczenie w tej sprawie, że nie byli karani" - przekazała.
Kolejną niejasnością jest udział rodziców w wycieczkach szkolnych. Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało PAP, że w takiej sytuacji przedstawienie zaświadczenia z KRK jest obowiązkowe.
"Ale jeśli za miesiąc, albo nawet za pół roku, po raz drugi ten sam rodzic będzie opiekunem na wycieczce - czy on znowu ma przedstawić zaświadczenie z rejestru karnego czy nie?" - dociekała dyrektorka.
Innym wyzwaniem, jakie resort edukacji postawił przed pedagogami, są kontrole kuratorów, którzy mają oceniać, jak w placówkach edukacyjnych przebiega wprowadzanie nowych standardów ochrony małoletnich wynikających z ustawy Kamilka.
"Jak sobie myślę, że jeśli mieliśmy czas na wprowadzenie standardów ochrony małoletnich do 15 sierpnia, a rok szkolny zaczął się 1 września, to zapowiedzenie kontroli w pierwszym tygodniu funkcjonowania tych przepisów było dla mnie trochę kontrowersyjne" - Marta Hołub nie kryła rozczarowania. W jej opinii Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej powinny objąć szkoły opieką, zanim te będą poddawane ocenie.
"Więc ja bym raczej oczekiwała może nie kontroli, ale być może monitorowania, sprawdzenia czy wszystko jest jasne, dania możliwości zadania pytań, zgłoszenia wątpliwości.[...] Według mnie na kontrolę jest zbyt wcześnie, raczej oczekiwałabym i prosiłabym o takie wsparcie ze strony ministerstwa - podkreślała dyrektorka wrocławskiego ZSP nr 1.
Hołub przyznała, że ustawa Kamilka ma słuszne założenia, jednak w obliczu niesprecyzowanych przepisów jest +źle przekierowana+, ponieważ środowisko pedagogiczne bardziej skupia się na biurokracji, nie na dzieciach.
"To są takie niuanse, które teraz spędzają mi sen z powiek, bo chcę zrobić jak najlepiej, chcę, żeby wszystkie dzieci były bezpieczne, chcę im to bezpieczeństwo zapewnić. Ale trochę mam wrażenie, że się rozdrabniam wobec sprawdzania, czy mam mieć zaświadczenie, czy nie i w tym momencie idea tych przepisów jest spychana na bok. Cały czas sobie przypominam, że celem jest bezpieczeństwo i ochrona dzieci, ale chcę tez podchodzić do tego zdroworozsądkowo tak, żeby nie być osobą nadmiarową. Bo tu nie chodzi o zbieranie papierów, ale o bezpieczeństwo dzieci" - powiedziała Hołub.
mk/