Do tej pory w przypadku przedszkoli pod uwagę były brane zmiany organizacyjne w przedszkolach, skutki podwyżek płac, ale tylko dla nauczycieli zatrudnionych w szkołach prowadzonych przez JST oraz dzieci z niepełnosprawnościami. Jednak my, jako strona samorządowa chcielibyśmy, by co najmniej 80 proc. kosztów, jakie samorządy ponoszą na przedszkola było uwzględnionych w potrzebach oświatowych – mówi Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor departamentu oświaty i wychowania w urzędzie miasta Lublina.
W rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP Ewa Dumkiewicz-Sprawka, która od ponad 30 lat zarządza lubelską oświatą, odniosła się do likwidacji subwencji oświatowej na rzecz indywidualnych potrzeb oświatowych. W ocenie ekspertki zwiększenie kwoty potrzeb oświatowych jest niezbędne, by samorządy mogły realizować zadania na odpowiednim poziomie. Zaznaczyła też, że samo sformułowanie „potrzeby oświatowe” nie jest trafne. Ewa Dumkiewicz-Sprawka stoi na stanowisku, że sama kwota potrzeb oświatowych nie wystarczy na nauczycielskie podwyżki i pozostałe zadania w dziedzinie oświaty.
Serwis Samorządowy PAP: Subwencję oświatową zastąpiły potrzeby oświatowe, jednak samorządowcy biją na alarm w kwestii finansowania oświaty. W jakim punkcie znajdujemy się obecnie?
Ewa Dumkiewicz-Sprawka: Jeżeli chodzi o subwencję oświatową i dotację przedszkolną to transfery przestały obowiązywać 31 grudnia 2024 roku. Najprościej mówiąc, wszystkie rodzaje subwencji w nowej ustawie o dochodach JST zostały zastąpione przez potrzeby. Mamy 5 rodzajów potrzeb, w tym te oświatowe. Środki na potrzeby oświatowe jednostki samorządu terytorialnego mają w zwiększonych dochodach z tytułu udziału w podatkach PIT i CIT. Każda jednostka samorządu otrzymuje rokrocznie kalkulację potrzeb oświatowych, z której wynika, jaka kwota została wyznaczona jako potrzeby oświatowe. Niestety między ustaloną kwotą potrzeb oświatowych a faktycznymi wydatkami jest luka. W dobry sposób obrazuje ją sposób wykonania budżetu oświaty za rok 2024, które wyniosło 145 007 665 zł, podczas gdy potrzeby oświatowe na 2025 rok to 102 652 279 zł. Oznacza to, że skalkulowane na 2025 rok potrzeby oświatowe stanowią w budżecie oświaty 70,79 proc. wykonania budżetu w dziale oświata i wychowania i dziale edukacyjna opieka wychowawcza. Strona samorządowa planuje we wtorek spotkanie z resortem edukacji i finansów, którego celem jest przekonanie, aby kwota ustalonych potrzeb oświatowych była bardziej adekwatna do naszych wydatków.
Nowością, jeśli chodzi o wyliczanie potrzeb oświatowych jest wzięcie pod uwagę przedszkoli
E.D.S.: To prawda, jednak warto by było, by w rozporządzeniu w sprawie podziału kwoty potrzeb oświatowych uwzględnić przedszkola w większym zakresie niż minister uwzględniał dotychczas. Do tej pory w przypadku przedszkoli pod uwagę były brane zmiany organizacyjne w przedszkolach, skutki podwyżek płac, ale tylko dla nauczycieli zatrudnionych w szkołach prowadzonych przez JST oraz dzieci z niepełnosprawnościami. Jednak my, jako strona samorządowa chcielibyśmy, by co najmniej 80 proc. kosztów, jakie samorządy ponoszą na przedszkola było uwzględnionych w potrzebach oświatowych. Przedszkola to jedyne placówki, które są uwzględnione w tak niewielkim stopniu w algorytmie i poniekąd zapomniane. Natomiast edukacja przedszkolna odgrywa niezwykle ważną rolę – i to nie tylko w rozwoju dziecka i przygotowaniu go do szkoły ale również powoduje, że rynek pracy staje się lepszy. Mając możliwość zostawienia dziecka pod opieką matki mogą być zatrudnione, a to jest niezwykle istotne.
Odejście od subwencji oświatowej było dobrym krokiem?
Wielu samorządowców zwraca uwagę na to, że samo wyrażenie „potrzeby oświatowe” nie jest trafne. Potrzeba to coś niezbędnego do realizacji zadań, natomiast tymi środkami, które są skalkulowane w ramach potrzeb oświatowych nie da się tak gospodarować, żeby utrzymać szkoły, wypłacić wynagrodzenia dla nauczycieli i pracowników niepedagogicznych i jeszcze dotacje dla szkół niepublicznych. Określenie „częściowe potrzeby” już byłoby lepsze, bo wielu ekspertów zwraca uwagę na tę nazwę, która jest po prostu nietrafna.
Jako samorządowcy będziemy podkreślać to, że w najbliższym czasie możemy mieć wzrost kosztów realizacji zadań w związku z niżem demograficznym, bo na pewno będą takie szkoły, które będą musiały być utrzymane, bo niekiedy będą jedynymi placówkami na bardzo szerokim terenie, a będzie uczyło się w nich mało uczniów. Nasuwa się pytanie czy nie należałoby zastanowić się nad jakimś specjalnym programem dofinansowania dla małych szkółek.
Wielu samorządowców jest zdania, że podwyżki dla nauczycieli powinny być w pełni finansowane przez rząd
Wynagrodzenia nauczycieli mieszczą się w kwocie potrzeb oświatowych, ale jeżeli je wypłacimy, to zabraknie pieniędzy na realizację innych celów statutowych placówek i dotację dla sektora niepublicznej oświaty. Bez zwiększenia potrzeb oświatowych jednostka samorządu będzie musiała z innych własnych dochodów zainwestować określone kwoty do utrzymania oświaty a wtedy zmniejszy się wkład na inwestycje. Nie będzie też możliwe wykonywanie innych zadań na odpowiednim poziomie.
Tak naprawdę przeszliśmy z roku 2024 w 2025 z podobną sytuacją. W roku 2024 samorządy inwestowały ponad 40 proc. środków własnych, by zrealizować zadania oświatowe. Teraz oświata jest finansowana z dochodów własnych JST, ale też obok zwiększonych dochodów z tytułu udziału w podatkach PIT i CIT muszą przeznaczyć na oświatę inne dochody własne, żeby móc dobrze zrealizować zadania oświatowe. Musimy również zwrócić uwagę na wzrost płacy minimalnej dla pracowników niepedagogicznych, którą notujemy każdego roku. I ta decyzja też zapada na poziomie rządowym, a szkoły, przedszkola i inne placówki zatrudniają ogromne rzesze tych pracowników.
mo/